25-letni napastnik za Oceanem gra od lutego tego roku. Rozgrywki rozpoczął udanie, bo po czerech meczach miał na koncie cztery gole. Potem w 11 spotkaniach nie trafił do siatki, ale trener wciąż wystawiał go w podstawowym skaldzie. Wydawało, że Świderski się przełamał, kiedy na początku lipca zdobył gola z Nashville. W dwóch kolejnych spotkaniach znów jednak nie trafił. Asysta Świderskiego przy golu samobójczym Ostatniej nocy czasu polskiego Charlotte zmierzyło się z DC United, czyli najsłabszym zespołem Konferencji Wschodniej. To była znakomita okazja dla Świderskiego i ją wykorzystał. Już w 12. Minucie gospodarze objęli prowadzenie - spora w tym była zasługa Polaka, a gol był kuriozalny. Po dośrodkowaniu z lewej strony Świderski uderzył piłkę głową z około dziesięciu metrów, ta odbiła się od obrońcy, a bramkarz wybił ją tak, że trafił w swojego kolegę z zespołu - Stevena Birnbauma i wpadła do siatki. Świderski był tam, gdzie powinien Charlotte FC szybko objęło prowadzenie, ale męczyło się jednak z rywalami i dopiero po przerwie w ciągu trzech minut rozstrzygnęło losy meczu. Na 2-0 podwyższył Świderski, który wykorzystał to, że bramkarz odbił piłkę pod jego nogi. "Polski książe wrócił" - to wpis z ogficjalnego kontta klubu na twitterze. Na 3-0 debiutancką bramkę w MLS strzelił Quinn McNeill. Zespół Polaka wciąż balansuje na granicy występu w play off. Obecnie zajmuje siódme, ostatnie miejsce dające prawo gry o mistrzostwo, ale ma tyle samo punktów (29), co ósmy Inter Miami i dziewiąte Cincinnati. Do końca sezonu zasadniczego zostało jednak jeszcze 11 kolejek. Dwaj Polacy na ławce rezerwowych Dla Świderskiego był to 19. występ w lidze (wszystkie w podstawowym składzie) i szósta bramka (ma też dwie asysty). Pozostali dwaj Polacy w Charlotte - Kamil Jóźwiak i Jan Sobociński spotkanie z DC United obejrzeli z ławki rezerwowych.