"Tylko oni mogą to rozstrzygnąć: nie dziennikarze, nie PZPN, a prokuratura" - argumentował były reprezentant Polski, który konferencję Grenia nazwał "tragikomedią". "Wszyscy się teraz z niego śmieją, a dla mnie to śmiech przez łzy. Staliśmy się pośmiewiskiem sportowej Europy" - dodał Tomaszewski. Greń na konferencji prasowej przez blisko godzinę prezentował slajdy, na których próbował udowodnić swoją niewinność. - Nie pojechałem do Dublina w celach zarobkowych. To prawda, że miałem ze sobą bilety, ale miałem przekazać je znajomym - bronił się Greń.- W ogóle nie powinno być tej sprawy. Komunikat rzecznika sądu w Dublinie jest jednoznaczny zarzuty zostały wycofane. Mimo tego rozpętano burzę medialną. W Irlandii byłem jako osoba prywatna, za swoje pieniądze - podkreślał Greń.Zdaniem Grenia, cała afera ma go zdyskredytować jako piłkarskiego działacza, a niedługo nad jego głową rozpocznie się sąd kapturowy. - Prezes Boniek nawet nie wezwał mnie na rozmowę, nie chciał poznać mojej wersji zdarzeń. Do tego Wydział Dyscypliny PZPN już rozpoczął procedurę mającą na celu wykluczenie mnie ze struktur - pieklił się Greń.