Zawodnik włoskiej Spezii wystąpił w reprezentacyjnym debiucie jako środkowy obrońca, choć przez większość sezonu w barwach klubowej drużyny pokazywał się przede wszystkim defensywny pomocnik. Piłkarz najlepiej czuje się jednak na środku obrony i tam właśnie szansę dał mu świetnie znający jego możliwości selekcjoner Czesław Michniewicz. Kiwior spędził na boisku jako półlewy w czwórce defensywnej w linii, w parze z Janem Bednarkiem, w końcówce wspomógł ich jeszcze Kamil Glik. W meczu z Holandią Kiwior mógł zaimponować umiejętnością znalezienia się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Kiedy trzeba było potrafił wybić piłkę w przód w tym najwłaściwszym momencie. W debiucie na pewno nie zawiódł, można więc spodziewać się, że będzie dostawał kolejne reprezentacyjne szanse. Jakub Kiwior: pierwszy trening w wieku czterech lat Kariera tego piłkarza jest bardzo nietypowa. To wychowanek Parafialnego Klubu Sportowego Chrzciciel Tychy, prowadził go tam trener Krzysztof Berger, prezesem i drugim trenerem był Marcin Kuśmierz. - W 2004 roku wpadliśmy na pomysł założenia drużyny przedszkolaków. Dziś to norma, ale wtedy było to niespotykane. Inni pukali się w głowę, po co my to robimy. Kuba miał wtedy cztery latka, na zajęcia przywieźli go rodzice. Pamiętam, że był cichy i "nie wadzący nikomu". Treningi odbywały się na boisku przy szkole podstawowej numer 17 w Tychach. Nie mieliśmy z kim grać, jeździliśmy więc na mecze dorosłych drużyn i w przerwie graliśmy mecze pokazowe - wspomina Kuśmierz. CZYTAJ TAKŻE: Niezwykły rekord Guinessa pobity. Tego nie zrobiłby nawet Lewandowski! Chrzciciel, klub parafialny, dorobił się renomy jak klub dobrze szkolący młodzież. Wcześniej w młodzieżowej reprezentacji U-16 zadebiutowali jego inni byli piłkarze - bramkarz Paweł Florek (ostatnio hiszpańska Alzira) i obrońca Mateusz Grzybek (ostatnio Nieciecza). - Ta się złożyło, że spotkaliśmy się ostatnio z trenerem Bergerem i wspominaliśmy tamte czasy. Do dziś mam w głowie jak trener wołał do niego: "Kubuś, Kubuś" - opowiada Marcin Kuśmierz. Jakub Kiwior uwielbiał spędzać czas z piłką na boisku Z Chrzciciela Kiwior trafił do grup młodzieżowych GKS-u Tychy w 2012 roku. Miał wtedy 12 lat Przez dwa lata prowadził Damian Galeja, obecny trener-koordynator w Śląskim Związku Piłki Nożnej, były piłkarz ligowy w ekstraklasie m.in. Ruchu Chorzów i Ruchu Radzionków. - Prowadziłem go jako dziesięcio-, dwunastolatka. Kuba wyróżniał się dwoma cechami. Po pierwsze - był niezwykle pracowity. Po drugie - spędzał mnóstwo czasu z piłką na boisku, ta piłka była dla niego wszystkim, uwielbiał to. Wtedy trudno było powiedzieć, że wyrośnie z niego obrońca, choć już wtedy wolał grać bliżej własnej bramki i wyprowadzać piłkę. Lewą nogę ma lepszą - opowiada jego były trener. Damian Galeja ma nadzieję, że Kiwior na dłużej zagości w reprezentacji Polski. - Trener Michniewicz daje szanse zawodnikom, którzy nie zawiedli go w młodzieżowej reprezentacji gdy ją prowadził. Wszystko Kuba co osiągnął i fakt, że znalazł się w tym miejscu, który jest, zawdzięcza przede wszystkim sobie - uważa Damian Galeja. Jakub Kiwior: z ziemi słowackiej do włoskiej Potem kariera Kiwiora potoczyła się w niecodzienny sposób, Jako 16-latek wyjechał do Anderlechtu Bruksela. Zaczynał od rocznika U-17, skończył w najstarszej drużynie młodzieżowej. Po trzech latach w Belgii chłopak zaczął szukać nowego miejsca pracy. Ostatecznie trafił do ligi słowackiej i tam przeskoczył wiek z juniora do seniora. Zaczął w klubie w FK Podbrezova, spokojnie rozwijał się w lidze słowackiej. Dobra gra sprawiła, że w 2019 roku nastolatka zakontraktowała MSK Żylina. Tam defensor zaczął zwracać na siebie uwagę - także klubów z Polski, trafił do młodzieżówki. W naszej ekstraklasie jednak nie zagrał; pod koniec sierpnia zeszłego roku trafił do Włoch. Za ponad dwa miliony euro przeniósł się z Żyliny do Spezii Calcio. Wykorzystał szansę; często był ustawiany jako defensywny pomocnik, sezon skończył z 22 spotkaniami na koncie. - Komu mam dawać szansę w reprezentacji, jeśli nie piłkarzowi, który zagrał tyle meczów w silnej lidze - zauważył Michniewicz przed debiutem Kiwiora w Rotterdamie. - Cieszymy się, że tak rośnie. To udowadnia, że tamta praca z przedszkolakami miała sens - kończy z satysfakcją Marcin Kuśmierz.