- Na razie chodzą za rękę, trzymają się z Nicolą, tacy jeszcze troszeczkę przestraszeni - w tych żartobliwych słowach Czesław Michniewicz wypowiedział się po meczu Polska - Walia na temat Jakuba Kamińskiego i Nicoli Zalewskiego. Reprezentacyjne losy obu urodzonych w 2002 roku piłkarzy są ze sobą związane od samego początku. W kadrze narodowej zadebiutowali tego samego dnia - 5 września 2021 roku w wygranym 7:1 meczu z San Marino. Wtedy lepiej swoją szansę wykorzystał piłkarz AS Roma. W środę we Wrocławiu jaśniej błyszczała jednak gwiazda nowego nabytku Wolfsburga. Zobacz także: Wymowny gest Roberta Lewandowskiego po meczu! Hiszpanie zawiedzeni Liga Narodów: Polska - Walia. Kapitalne wejście Jakuba Kamińskiego Jakub Kamiński otrzymał od Czesława Michniewicza 30 minut gry i wycisnął je jak cytrynę. Uzyskany w ten sposób sok trafił chyba wprost do ust obrońców Walii, którzy mieli kwaśne miny, gdy "Kamyk" doprowadzał do wyrównania po asyście Tymoteusza Puchacza. Po jednym ze swoich pierwszych dynamicznych - a przy tym udanych - ataków Puchacz opuścił jednak plac gry, a zmienił go właśnie Nicola Zalewski. W przypadku obu młodych rezerwowych Czesław Michniewicz chciał wykorzystać ich przebojowość oraz umiejętność i chęć do gry jeden na jeden. - Szukaliśmy innych rozwiązań. Wiedzieliśmy, że musimy ożywić grę, stąd też zmiana Kuby Kamińskiego i Nicoli Zalewskiego, czyli zawodników, którzy dobrze czują się w grze dryblując, zdobywając przestrzeń z piłką przy nodze, a przy tym są dynamiczni - tłumaczył selekcjoner reprezentacji Polski. O ile Jakub Kamiński błyszczał od samego wejścia na boisko, o tyle Nicola Zalewski przez pierwsze 10 minut zachowywał się dyskretnie. Zanotował nawet jeden poważny błąd, gdy po jego niedokładnym przyjęciu piłkę przejął Rabbi Matondo, ale na szczęście jego strzał z pola karnego obronił Kamil Glik. Przeczytaj także: Reprezentacja Polski okradziona w hotelu! Michniewicz: Zaostrzyliśmy rygor Jakub Kamiński - Nicola Zalewski. Rówieśnicy odnaleźli nić porozumienia Później podopieczny Jose Mourinho coraz odważniej podłączał się do ofensywy. To on do spółki z Jakubem Kamińskim - przy znacznej pomocy rywala - napędził drugą akcję bramkową Orłów. Wspomniany duet dał o sobie znać także w doliczonym czasie gry, kolejny raz szukając siebie przy linii bocznej. Wówczas Nicola Zalewski niczym doświadczony wyjadacz zagarnął piłkę podeszwą w kierunku narożnika boiska, by ukraść czas. Rówieśnicy ewidentnie znaleźli nić porozumienia, która może zaowocować w przyszłości. Nie wiadomo jednak, czy dokładnie w takim samym kształcie. O ile bowiem lewa obrona to pozycja, z którą mamy odwieczne problemy, o tyle Nicola Zalewski występuje na niej awaryjnie. Sporo mówi się o tym, że może zostać przesunięty do środka pola nie tylko w Romie, ale i reprezentacji Polski. Z Wrocławia - Tomasz Brożek