- INTERIA.PL: Odczuwa Pan duże zmęczenie po sobotnim meczu? - Jacek Bąk, obrońca reprezentacji Polski: - Na pewno dominuje ciągle duża euforia po tym sukcesie. A zakwasy jakieś muszą być. Wszyscy zawodnicy położyli się trochę później spać, niż to robią normalnie. Mamy za sobą bardzo przyjemną uroczystą kolację z trenerem Beenhakkerem. Zresztą po takim sukcesie, historycznym awansie inaczej być nie mogło. - Jak traktujecie mecz z Serbią? Awans mamy zapewniony. - To nic. I tak wyjdziemy na boisko po to, żeby wygrać. Mecze z Serbią zawsze były prestiżowe. Poza tym będziemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie! - Serbowie grają jeszcze o coś, a poza tym mają w zanadrzu jeszcze jeden mecz - z Kazachami zagrają dopiero w sobotę! - My mamy o wiele bardziej komfortową sytuację i bardzo się z tego cieszymy. Trener na pewno będzie chciał dać szanse pograć w tym meczu zawodnikom, którzy grali niewiele w eliminacjach. Musi ich sprawdzić przed tak wielkim turniejem, jak mistrzostwa Europy. Trener sprawdzi wszystko od A do Z. - Zatem nie spodziewa się Pan, że zagra w Belgradzie? - Jestem na wszystko gotowy. Chcę ten mecz wygrać i zagrać w nim. Ale to, czy wyjdę na boisko, zależy wyłącznie od trenera. Rozmawiał Michał Białoński Zobacz kadrowiczów w drodze do Belgradu