- Nie przypominam sobie, aby w okresie kiedy grałem w Izraelu, były przekładane, albo odwoływane jakieś spotkania. To jest świetnie zorganizowany kraj, a zakłócenie ligowych rozgrywek przez różnego rodzaju zbrojne akty byłoby z pewnością dla niego wizualną porażką i wręcz zachętą do tego typu działań. Grałem w specyficznym, bo arabskim klubie i nasze mecze w Jerozolimie z Beitarem uchodziły za spotkania podwyższonego ryzyka. Nad stadionem latały helikoptery, ale nikomu nic się nie stało. Z kolei mecz Polski z Izraelem odbędzie się w sobotę, ale dla mnie szabat nie był żadnym problemem. Tego dnia normalnie funkcjonowałem - powiedział Surma. Szkoleniowiec drugoligowej Garbarni Kraków nie ukrywa, że czuł się w Izraelu bardzo bezpiecznie. - Mieszkałem w Hajfie, czyli na północy i stamtąd dojeżdżałem do Sachnin na treningi. Izrael, a głównie Tel Awiw, bywa ostrzeliwany ze Strefy Gazy, która znajduje się na południu. Grając w piłkę zwiedziłem najważniejsze turystyczne atrakcje, a także miejsca religijnego kultu. Pamiętam, że jadąc do Betlejem, a także nad Morze Martwe, które znajduje się przy granicy z Jordanią, trzeba było sprawdzić, czy te rejony, ze względów bezpieczeństwa, nie zostały akurat zamknięte dla odwiedzających. Ja jednak czułem się w tym kraju wyjątkowo komfortowo i nie byłem świadkiem żadnych incydentów ani groźnych sytuacji - podkreślił. Rekordzista pod względem liczby występów w polskiej ekstraklasie (rozegrał 559 meczów) miał okazję wcześniej, jako piłkarz Wisły Kraków, gościć w Izraelu. W 1997 roku na zgrupowanie do tego kraju zabrał "Białą Gwiazdę" trener Wojciech Łazarek, który prowadził poprzednio Hapoel Tayibe. - I doszło do dość zabawnej sytuacji. Miałem wtedy 20 lat, natomiast do starszych chłopaków dzwoniły przerażone żony, które mówiły, na bazie medialnych przekazów, że w Izraelu trwa wojna. Tymczasem my normalnie trenowaliśmy i nie widzieliśmy żadnego poruszenia ani oznak zbrojnego konfliktu - dodał. Surma trafił do Maccabi Hajfa, a następnie przeszedł do Bene Sachnin - najbardziej utytułowanego arabskiego klubu w Izraelu. - Pod granicą z Libanem mieszkają głównie Arabowie, ale nie brakuje też Żydów. I wszyscy razem normalnie, pokojowo egzystują. To był dla mnie szok, że nie wyczuwało się żadnej wrogości, ale jeszcze lepsze relacje panowały w naszym zespole. W pierwszej jedenastce grało sześciu-siedmiu Arabów, trzech Żydów i Polak. W drużynie nie było jednak żadnego podziału i panowała pełna tolerancja. Szanowaliśmy się i respektowaliśmy swoje zwyczaje oraz święta. Wiele razy przerywaliśmy treningi, żeby Arabowie mogli w wyznaczonym czasie się pomodlić. I modlili się na boisku. Naszym trenerem był wówczas Żyd, którego Arabowie bardzo lubili i niesłychanie szanowali - stwierdził. O życzliwości mieszkających w Izraelu Arabów miał okazję przekonać się także ojciec piłkarza, który przyjechał na jeden z ligowych meczów. - Powiedziałem działaczom, że tata będzie na trybunach, a oni potraktowali go jak super VIP-a. Skakali nad nim, częstowali różnego rodzaju smakołykami i co chwila donosili specjalną mocą kawę, bez której w tym upale ciężko im było funkcjonować. Gotowi byli spełnić każdą jego zachciankę. Tata powiedział mi później, że czuł się jak król - przyznał. Po ośmiu kolejkach Polska z dorobkiem 19 punktów otwiera tabelę grupy G. "Biało-Czerwoni" zapewnili sobie udział w przyszłorocznym czempionacie Starego Kontynentu, natomiast ich najbliższy rywal jest z 11 "oczkami" piąty i ma iluzoryczne szanse na wywalczenie awansu. - Ta historia powtarza się od lat. Przed każdymi eliminacjami kibice mają wielkie nadzieje i wszystko kończy się jeszcze większym rozczarowaniem. Teoretycznie nic im nie brakuje. Baza w Izraelu jest na najwyższym poziomie, bo takiego ośrodka treningowego jak Maccabi Hajfa nie ma żaden zespół w Polsce. Ze względu na niesamowite upały tam roślinność usycha, ale murawy mogą stanowić wzór dla innych krajów. Graliśmy na "dywanach". Kluby są bogate, bo stać je na sprowadzenie klasowych piłkarzy i nieźle sobie radzą w europejskich pucharach, ale nie znajduje to przełożenia na wyniki reprezentacji. I kolejny raz kibice będą musieli obejść się smakiem. A nadzieje, jak zwykle, odżyją przed kolejnymi kwalifikacjami - podsumował. Autor: Marcin Domański "Polska" grupa G - wyniki, terminarz, tabela. Kliknij TUTAJ!