Początek najważniejszego turnieju piłkarskiego czterolecia już 20 listopada, a polska reprezentacja jest... No właśnie, po tym, jaki przebieg miał mecz z Holendrami, nikt dzisiaj nie powie, że kadra Czesława Michniewicza jest gotowa do rywalizacji z najlepszymi zespołami świata. Wczorajsze spotkanie można porównać do wyścigu parowozu z szynobusem. Polacy, pod względem kultury gry, długimi fragmentami meczu wyglądali jak ubodzy krewni na tle wybrańców Louisa van Gaala. Ale jeśli rywal gra w innej lidze, to przynajmniej pod względem wolicjonalnym nasi zawodnicy powinni wznieść się na wyżyny swoich możliwości. A z tym także różnie bywało, o co duże pretensje miał między innymi Robert Lewandowski. Holender alarmuje: Polska piłka traci rocznie 15-20 "Zielińskich" Wczoraj pokazaliśmy prawdziwy majstersztyk. Polska kadra udowodniła, że nawet mając w składzie najlepszego napastnika świata, można zmarnować jego potencjał do zera. Skąd ta gigantyczna dysproporcja pomiędzy obiema nacjami na poziomie sportowym? W rozmowie ze sport.tvp.pl swoją optykę przedstawił Robin Pronk, znany z pracy w Ajaksie Amsterdam, a także mający doświadczenie z naszego kraju - przez dwa lata działał ku chwale Zagłębia Lubin. Słowa, które wypowiedział, są bezwzględne dla polskiej myśli szkoleniowej na etapie zarządzania młodymi zawodnikami, czyli budowania ich i wprowadzania do piłki seniorskiej. - Uważam, że piłkarze w obu krajach są dokładnie tacy sami. W Zagłębiu zobaczyłem sporo utalentowanych chłopaków, z dużymi ambicjami. W Polsce jest za to nieco inne podejście w zarządzaniu. U was patrzy się na to, co będzie w następnym meczu, tygodniu, może miesiącu. A w Holandii tworzymy plany na następne dwa, trzy lata - wskazał główną różnicę ten fachowiec. CZYTAJ TEŻ: "Polskie kluby piłkarskie w tym stanie powinny na razie odpuścić puchary" Pronk wprost wyróżnił Bartosza Białka, z którym miał wtedy okazję pracować, ale ubolewa nad tym, że zawodników z potencjałem polski futbol przez ten czas zmarnował wielu. - To nie był jedyny duży talent w klubie, było ich sporo w rezerwach i w drużynie do lat 19. Ale niestety niewielu z nich zagościło na dłużej w dorosłej ekipie. Tożsamy problem Holender wskazał w wielu innych polskich klubach, wymieniając jako przykład Legię Warszawa, Wisły Kraków i Pogoń Szczecin. - To sprawia, że młodzi zawodnicy już jako nastolatkowie wyjeżdżają za granicę, a agenci im w tym pomagają. Mnóstwo piłkarzy opuściło kraj i trafiło do Niemiec, Włoch, Anglii. A potem się okazało, że przeskok dla nich był zbyt duży. Dlatego uważam, że w Polsce powinno się stworzyć plan dla młodych zawodników, aby dłużej zostali w kraju - odparł dla sport.tvp.pl, a do przykładu Piotra Zielińskiego, który z kolei nie zdążył nawet wystąpić w meczu Ekstraklasy, a mimo to nie przepadł, odniósł się w ten sposób: - Ale takich "Zielińskich" jest niewielu. Prawda jest taka, że większość niestety w ten sposób przepada. Może nawet 15-20 zawodników rocznie.