Bosacki nie ukrywa, że Biało-Czerwoni rozczarowali swoim występem, a przewaga Holendrów była bardzo widoczna. "Na pewno byliśmy zespołem, który grał słabiej, stwarzał mniej sytuacji. Patrząc tylko na statystyki, na posiadanie piłki - Holandia miała aż 65 procent - to też pokazuje, kto był stroną przeważającą. Gdy przeciwnik ma piłkę, to druga strona musi ją gonić. A jeśli chcesz gonić, musisz być na to przygotowany. Trochę na tym boisku się nabiegałem i miałem wrażenie, że chłopacy nie do końca byli na to gotowi. I nie jest żadnym usprawiedliwieniem, że mamy jeszcze okres przygotowawczy, bo to dotyczy także naszego rywala" - powiedział były obrońca Lecha Poznań. Jego zdaniem w grze polskiej reprezentacji brakowało odwagi i zdecydowania. "W drugiej połowie były takie momenty, że próbowaliśmy pograć piłką na połowie przeciwnika. Ale brakowało odwagi w podejmowaniu decyzji, takiego zdecydowania. Nasza reprezentacja za bardzo czekała na rozwój wydarzeń i nie wykazywała inicjatywy, żeby samemu coś zrobić. Taktycznie ten mecz nie wyglądał najgorzej, dobrze się przesuwaliśmy, była asekuracja, ale potrzeba jednak czegoś więcej, żeby grać jak równy z równym z taką drużyną jak Holandia. Tym bardziej, że mamy potencjał i sporo piłkarzy uznanych w Europie" - ocenił. Polacy przeciwko Holandii zagrali bez najlepszego strzelca Roberta Lewandowskiego, któremu trener Jerzy Brzęczek dał odpocząć. Bosacki uważa, że jego obecność na boisku niewiele by zmieniła. "Może trochę w sferze mentalnej pomógłby zespołowi. Być może jego obecność zdjęłaby ten ciężar odpowiedzialności z tych chłopaków, którzy powinni wykazywać tę inicjatywę i grać odważniej. Robert jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, ale musimy sobie powiedzieć, że jeden zawodnik na tym poziomie cudów nie stworzy. Z przodu mamy kilku zawodników, którzy już mają głośne nazwiska i aspirują do tego, by zastąpić Roberta. Teraz mogą się wykazać" - stwierdził.