Zwycięską bramkę w 61. minucie zdobył Steven Bergwijn i był to i tak najmniejszy wymiar kary. Co się stało, że Polacy tak fatalnie zaprezentowali się w Holandii? Oto nasze wnioski.1. Grać piłką nie umiemy. Niby żadne odkrycie, bo Polacy nigdy orłami w tym elemencie nie byli, ale w meczu z Holandią bezradność zawodników Jerzego Brzęczka w rozgrywaniu piłki była przerażająca. Ataku pozycyjnego nie próbowaliśmy zawiązać nawet wtedy, gdy Holendrzy nas do tego zapraszali. Polacy piłkę woleli wyszarpać (i zaraz stracić) niż próbować nią pograć. 2. Co z kontratakami? Przez lata Polacy nie potrafili rozgrywać piłki, ale nadrabiali to grą z kontry. Szybkie skrzydła, zagranie do środka i już była szansa na niebezpieczeństwo. Z Holandią Polacy przeprowadzili zaledwie jedną - dwie kontry. Graliśmy tak źle, że nie byliśmy w stanie nawet zawiązać tak prostej akcji, o jej przeprowadzeniu nie wspominając. 3. Przerwa nie jest żadną wymówką. Po pierwsze - reprezentacja Polski miała taką samą przerwę jak Holendrzy, a przepaść między oboma zespołami wynosiła co najmniej kilka klas. Po drugie - zawodnikiem reprezentacji Polski, który najdłużej nie grał meczu, jest Kamil Glik, tymczasem należał on do najlepszych zawodników ekipy Jerzego Brzęczka.