Na pierwszym zgrupowaniu reprezentacji Polski pod wodzą Fernando Santosa, Matty Cash rozegrał zaledwie osiem minut w przegranym 1:3 starciu z Czechami. "Biało-Czerwoni" przegrywali już 0:2, kiedy defensor Aston Villi nabawił się kontuzji i szybko stało się jasne, że nie będzie on w stanie wystąpić przeciwko Albanii na Stadionie Narodowym. W uraz prawego obrońcy nie dowierzał początkowo były kadrowicz Tomasz Hajto, który w pomeczowej analizie sugerował, że symulował on uraz, chcąc uniknąć kolejnych trudności z szalejącymi po jego stronie Czechami. Tomasz Hajto z delikatną szpilką w stronę Matty'ego Casha Spotkało się to ze stanowczą reakcją ojca piłkarza, a następnie samego Casha, który wprost skomentował na Twitterze, że - delikatnie mówiąc - Hajto nie ma racji. To skłoniło 50-latka do refleksji, bowiem okazało się, że uraz może wykluczyć reprezentanta Polski z gry nawet na kilka tygodni. "Cześć Matty, poniosło mnie z tą diagnozą. Przepraszam i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia" - odpowiedział. W niedzielę, w programie "Cafe Futbol" na antenie Polsatu Sport, Hajto ponownie odniósł się do całej sytuacji, podkreślając, że przeprosiny były dla niego w tej sytuacji czymś oczywistym. Nie omieszkał przy tym jednak delikatnie "zaczepić" 25-latka. "Uważam, że w tej sytuacji tak trzeba było zrobić. Zawsze mówię, że w niektórych sytuacjach, w emocjach można coś niedokładnie zobaczyć. Mimo że jestem dużo starszy, uważam, że stosowne było się do tej sytuacji odnieść. Były piłkarz do młodego piłkarza, początkującego w reprezentacji może powiedzieć „przepraszam”. Korona z głowy mi nie spadła" - powiedział. Podczas gdy Cash leczy swój uraz, jego koledzy z zespołu w weekend poradzili sobie znakomicie. Aston Villa pokonała bowiem na wyjeździe Chelsea 2:0, ostatecznie przesądzając o losach szkoleniowca londyńczyków Grahama Pottera. Anglik został zwolniony wczoraj wieczorem, o czym klub poinformował w oficjalnym komunikacie.