Reprezentacja Polski przechodzi w ostatnich miesiącach przez poważne turbulencje. Nie tylko nie zgadzają się wyniki, ale również tak zwane tło - afery w Polskim Związku Piłki Nożnej, zawirowania selekcjonerskie i konflikty w środku kadry. Nowym otwarciem miało być dla "Biało-Czerwonych" zatrudnienie w roli selekcjonera Michała Probierza. Pierwszym celem 51-latka jest rzecz jasna awans na Euro 2024. Szkoleniowiec przejął reprezentację w trudnym momencie, ale jednocześnie takim, w którym wciąż dało się naprawić to, co zostało wcześniej popsute. W czwartek selekcjoner i jego podopieczni zrobili krok we właściwym kierunku, pokonując na wyjeździe Wyspy Owcze 2:0. W połączeniu z porażką Czech 0:2 z Albanią sprawiło to, ze "Orły" znów miały wszystko w swoich rękach. Wystarczyło wygrać z Mołdawią w niedzielę i Czechami w listopadzie, a awans na Euro byłby pewny. Polska przegrała z Mołdawią. Gwizdy i buczenie na Narodowym To jednak okazało się zbyt trudne. Polacy tylko zremisowali z Mołdawią 1:1 i po październikowej przerwie międzynarodowej zajmują trzecie miejsce w swojej grupie. Mają 10 punktów - o jeden mniej od Czech i trzy od Albanii. Obie te reprezentacje mają jednak jeszcze jeden dodatkowy mecz do rozegrania. Zachowanie Probierza zwróciło uwagę kibiców. Zrobił to tuż po bramce Sytuacja znów robi się trudna, a kibice pokazali podczas niedzielnego spotkania, że tracą cierpliwość do kadry narodowej. Długo byli jednak wyrozumiali dla piłkarzy, których starali się wspierać podnoszonymi od czasu do czasu okrzykami "Polska, Polska". O szalonej atmosferze, jak zwykle zresztą, mowy nie było, ale dało słyszeć się jakieś próby wsparcia drużyny. Kiedy arbiter zakończył spotkanie, a na tablicy wciąż był wynik 1:1, z trybun popłynęła potężna fala gwizdów. Piłkarze nie podeszli nawet do fanów, ograniczyli się do niemrawych braw mniej więcej na wysokości koła środkowego. Kiedy kierowali się do tunelu, kibice do gwizdów dołożyli natomiast buczenie. W takiej atmosferze reprezentanci opuścili PGE Narodowy. Powrócą na niego 17 listopada, kiedy podejmą Czechów. Z PGE Narodowego Jakub Żelepień, Interia