W lipcu ubiegłego roku Krychowiak podpisał pięcioletni kontrakt z Paris Saint-Germain. Klub ze stolicy Francji zapłacił za Polaka Sevilli około 30 milionów euro i jest to jeden z najwyższych transferów w historii polskiego futbolu. Wydawało się, że kariera Krychowiaka nabierze jeszcze większego rozpędu. Zwłaszcza że do PSG trafił także Unai Emery, z którym Polak pracował w Sevilli i który w superlatywach wypowiadał się o umiejętnościach Krychowiaka.Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Pozycja Krychowiaka z miesiąca na miesiąc słabła. Reprezentant Polski coraz rzadziej grał, a potem miał problemy, żeby w ogóle zmieścić się w meczowej kadrze. Doszło nawet do sytuacji, że 27-letni zwrócił się z prośbą o umożliwienie mu gry w rezerwach PSG.- Był najdroższym zawodnikiem pozyskanym przez PSG latem, oczekiwania były więc spore, a nie układało mu się najlepiej, lecz trzeba pamiętać, że trafił do zespołu, w którym linia pomocy jest bardzo silna. Do trójki: Thiago Motta, Blaise Matuidi, Marco Verratti dołączył jeszcze młody Adrien Rabiot. W pierwszym roku zawodnicy zawsze mają problemy i Grzesiek nie jest wyjątkiem. Poza tym popełnił kilka błędów, których nie powinien, bo grając na pozycji defensywnego pomocnika nie może tracić piłki - mówił w rozmowie z Interią trener Stefan Białas. - Dodatkowym utrudnieniem było dla niego to, że przyszedł do klubu razem z trenerem. Jak to w szatni bywa, wszyscy uważali, że to "syn" trenera i dlatego nie został najlepiej przyjęty. Tak przecież nie było, bo Unai Emery w listopadzie, grudniu czy styczniu nie brał go już nawet do osiemnastki - dodał Białas.Mimo problemów w klubie, Krychowiak został powołany przez selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałkę na mecz z Czarnogórą. - Darzę go bardzo dużym zaufaniem. Nie martwią mnie rzeczy, na które nie mam wpływu. Grzegorz był bardzo ważnym zawodnikiem w drużynie, wierzę, że dalej takim będzie. Zobaczymy, jak będzie prezentował się na treningach. Zawsze potrafił się świetnie zmobilizować. Założenia taktyczne wykonywał w 100 procentach - tłumaczył Nawałka.