"Moim zdaniem my z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Trener buduje zespół, testuje różne warianty jego ustawienia, a na to potrzeba czasu. Gdyby teraz doszło do zmiany, pewien etap prac zostanie zmarnowany. A ja jestem przekonany, że przed tą ekipą jest przyszłość" - przyznał Krychowiak. Krytyczne oceny meczu z Czarnogórą zremisowanego 1-1 nie są - zdaniem Krychowiaka - rzetelne. "Zagraliśmy dobre spotkanie, do szczęścia zabrakło jednak tej drugiej, zwycięskiej bramki. Ale taki jest sport. Teraz zapewne odreagujemy to wszystko w meczu z San Marino, choć oczywiście remis sprzed pięciu dni, który rzeczywiście bardzo skomplikował naszą sytuację w grupie, pozostanie w nas na długo" - dodał. W meczu z Czarnogórą były w grze "Biało-czerwonych" dobre momenty, ale także pojawiały się błędy, które sprawiły, że padł tylko remis. Piłkarz Reims jest przekonany, że we wtorkowym spotkaniu już ich nie będzie. "Z Czarnogórą zabrakło nam w końcówce zimnej krwi. Nie wykorzystaliśmy momentów przewagi i dlatego zdobyliśmy tylko jeden punkt. To mało, o wiele za mało, aby liczyć na awans. Teraz musimy wygrać wszystkie trzy mecze i bardzo liczyć na łut szczęścia" - zaznaczył. Czwarte miejsce w tabeli grupy H nie jest - zdaniem zawodnika - wykładnikiem poziomu zespołu. "Na to, że zajmujemy taką pozycję, wpływ miały dwa kompletnie nieudane mecze - u siebie z Ukrainą i wyjazdowy z Mołdawią" - podkreślił. "Będziemy bili się do końca eliminacji; wierzę, że stać nas na miłe niespodzianki. Przykre jest tylko to, że teraz już nie wszystko zależy od nas, ale i od rywali" - zakończył Krychowiak. W tabeli eliminacyjnej grupy H Polacy, z dorobkiem 10 punktów w siedmiu występach, zajmują czwarte miejsce. Prowadzi Anglia, przed reprezentacją Czarnogóry - po 15 pkt, ale ta druga rozegrała już osiem meczów. Trzecia jest Ukraina - 14 pkt w siedmiu. San Marino do tej pory przegrało wszystkie spotkania i nie strzeliło bramki.