Pomocnikowi reprezentacji Polski nie pomogła zmiana na stanowisku trenera Paris Saint-Germain. Unaia Emery’ego, który stawiał na Krychowiaka jeszcze w Sevilli, ale w Paryżu go odrzucił, uznając, że jego umiejętności nie przystają do stylu gry drużyny, zastąpił przed sezonem Thomas Tuchel. Można było przypuszczać, że Niemiec przynajmniej będzie chciał sprawdzić Polaka, aby ocenić, czy mimo bardzo złego pierwszego sezonu (przed wypożyczeniem do West Bromwich Albion) rzeczywiście się nie nadaje i w żaden sposób nie pasuje do nowej koncepcji. Najwyraźniej doszedł jednak do wniosku, że nie musi tego robić. Sam Krychowiak też nie pomógł, po słabym występie na mundialu. Przypomnijmy, że jego transfer do PSG przed dwoma laty, po udanym Euro, wiązał się z dużymi nadziejami. Tym bardziej, że w tamtym okienku transferowym nie było wyższej transakcji na francuskim rynku. Całość, z wszystkimi dodatkami, opiewała na 33,6 mln euro. Jeśli wierzyć najnowszym doniesieniom, wartość Krychowiaka spadła więc w tym czasie trzykrotnie. Największym problemem, który utrudniał odbicie się gdzie indziej, było jednak wynagrodzenie. Bardzo duże. Polak podpisał w Paryżu pięcioletni kontrakt (czyli obowiązujący do 2021 roku) gwarantujący mu - według dwóch różnych źródeł - od 400 do 510 tys. euro miesięcznie. Przed minionym sezonem czekał do ostatniej chwili, aby znaleźć miejsce w angielskim klubie West Bromwich Albion. Teoretycznie dzisiaj Krychowiak powinien pojawić się w PSG po przerwie na mundial, ale najprawdopodobniej będzie załatwiał formalności związane z przenosinami do Moskwy. W drużynie Lokomotiwu, aktualnego mistrza Rosji, który przygotowuje się do występów w Lidze Mistrzów, gra od roku Maciej Rybus, po nieudanej przygodzie w Lyonie. RP