Powrót do kadry Grosicki uświetnił w towarzyskim meczu z Litwą asystą przy pierwszej bramce Arkadiusza Milika. - Najważniejsze, że wygraliśmy. W drugiej połowie pokazaliśmy charakter - ocenił "Grosik". - Najważniejsze, że pokonaliśmy Litwę 2-1 i teraz z czystym sumieniem możemy pojechać na wakacje i powoli przygotowywać się do eliminacji mistrzostw Europy. Nie daliśmy plamy, a w drugiej połowie pokazaliśmy charakter - dodał. W pierwszej połowie "Biało-czerwoni" spisywali się jednak słabo. Gospodarze grali wolno, schematycznie i nie mieli koncepcji sforsowania skomasowanej obrony rywali. - Cały czas prowadziliśmy grę, byliśmy nieustannie pod litewską bramką, mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło wykończenia. Cieszę się, że udało nam się odwrócić losy spotkania, które przez dłuższy czas nie układało się dla nas zbyt korzystnie - zauważył. Polacy doprowadzili do remisu właśnie po zagraniu pomocnika Stade Rennais Rennes, który w 59. minucie zagrał piłkę z prawej strony wzdłuż linii bramkowej, a Arkadiusz Milik z bliska umieścił ją w siatce. - Tego gola strzeliliśmy w trudnym momencie. Nieustannie atakowaliśmy, ale nic nie chciało wpaść, a czas uciekał. Na szczęście wyszła nam z Łukaszem Piszczkiem akcja prawą stroną, którą później próbowaliśmy jeszcze kilka razy przeprowadzić. Bramkowego efektu te zagrania już nie przyniosły, ale pewien schemat mamy wyćwiczony - przyznał. Grosicki, który w niedzielę będzie świętował 26. urodziny, wrócił do reprezentacji Polski po rocznej przerwie. Ostatni raz wystąpił w niej w 4 czerwca w Krakowie, kiedy "Biało-czerwoni" pokonali 2-0 Liechtenstein. - Kiedy w poniedziałek przyjechałem na zgrupowanie do Gdańska trener Nawałka powiedział, że liczy na mnie. Miałem pokazać w tym spotkaniu swoje walory, czyli atakować i nie bać się indywidualnych akcji skrzydłami. Mam nadzieję, że udało mi się zrealizować te zalecenia - podsumował Grosicki.