W tym momencie wpadłby mi do głowy inne słowa Kamila Grosickiego, napisane przez niego w mediach społecznościowych po naszym występie na mistrzostwach świata w Rosji. - Myślisz, że fajnie się biega za piłka przez 90 minut? - pytał jednego z fanów skrzydłowy reprezentacji Polski, nieobecny na tym zgrupowaniu. A - parafrazując - czy fajnie kibicowało się w ostatnim czasie naszej kadrze? Zobacz także: Mecz Czechy - Polska. Wielki cios dla rywali Polaków! Teraz wytaczają działa. Lewandowski i spółka muszą uważać Reprezentacja Polski. Po męczących tygodniach "nadszedł dzień dzisiejszy" Mogło to być chwilami bardziej męczące niż bieganie po murawie w pełnym słońcu. Najpierw toczyły się dyskusje o stylu zaprezentowanym przez Polaków w Katarze, od którego chwilami bolały oczy. Potem tygodniami ciągnęła się sprawa afery premiowej, której przykry zapach roztacza się nad "Biało-Czerwonymi" do teraz, a przeprosiny Roberta Lewandowskiego tylko na jakiś czas zneutralizowały drażniącą woń. Następnie - jak przed rokiem - długo przyszło nam czekać na nowego selekcjonera. Wszystko to wywoływać mogło uczucie znużenia i zdecydowanie nie napawało miłością do reprezentacji Polski. Przyszła więc pora, by nasi piłkarze zrekompensowali wszystkim ten trudny czas, sprawiając sobie i nam choć trochę radości. Radości, o której mówił w Katarze nasz kapitan - Robert Lewandowski. - Potrzebna jest radość z gry. To jeden z elementów, który zadecyduje o przyszłości, nawet tej niedalekiej. Kiedy atakujemy, ta radość jest. Ale nie ma jej, kiedy gramy defensywnie - mówił napastnik FC Barcelona po przegranym meczu z Francją. Sprawdź również: Nagły wybuch śmiechu Fernando Santosa! Przerwał konferencję Lewandowskiego. Reakcja Roberta bezcenna Mecz Czechy - Polska. "Radość" - słowo klucz dla podopiecznych Fernando Santosa Fernando Santos deklaruje, że chce - trzymając się konwencji rozrywkowej - wcielić się w rolę "wodzireja", zabawiając kibiców dobrą grą naszej reprezentacji. Z jego słów wynika wprost, że "Biało-Czerwoni" wyjdą w piątkowy wieczór na murawę Fortuna Areny, by zagrać na własnych warunkach, zdominować rywala i - przede wszystkim - czerpać z tego radość. - Musimy uwierzyć w to, że jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za grę, zdominować ją i przejąć piłkę. Z szacunkiem do rywali. Musimy przenalizować naszego rywala. To znak szacunku, ale nie strachu. Musimy zagrać tak, jak my chcemy. Z radością i przyjemnością. By nie bać się strzelić gola. Zagramy z pasją i wiarą w siebie. Jeśli tak będzie, wierzę, że możemy wygrać - tłumaczył Fernando Santos. W meczu z Czechami nie będzie więc już żadnych wymówek pod tytułem "zły trener podcina skrzydła naszym Orłom". Czas pokazać, że potrafimy grać w piłkę, bo i mamy ku temu odpowiednich wykonawców. Oczywiście, zadanie nie będzie łatwe, bowiem czeka nas bój - i to wyjazdowy - z najtrudniejszym ligowym rywalem, lecz jeśli błyszczeć, to na wielkiej scenie. Zwłaszcza, że nie jest to kadra Czech sprzed kilkunastu lat, która dotarła chociażby do półfinału Euro 2004. Trudno też spodziewać się realizacji tak czarnego scenariusza, wedle którego nie zdołalibyśmy wywalczyć awansu na przyszłoroczne mistrzostwa. "Radość" niech więc będzie słowem klucz na piątkowy wieczór, czego życzmy i sobie, i naszym piłkarzom. Z Pragi, Tomasz Brożek