Dla reprezentacji prowadzonej przez najlepszego trenera w historii polskiej piłki, Stadion Śląski był bardzo szczęśliwy. To na nim biało-czerwoni odnieśli zwycięstwa m.in. nad Anglią i Holandią, a na trybunach zasiadało 100 tysięcy widzów. - Powstawało wiele teorii na temat wyjątkowości tego stadionu. Mówiło się na przykład, że o wszystkim decyduje specyficzne górnośląskie powietrze z fabryk i hut. Zatykało rywali, a nam pomagało. Tworzył się legendarny już "kocioł czarownic", który odbierał pewność każdemu rywalowi. Jak sto tysięcy ludzi zaśpiewało Mazurka Dąbrowskiego, to ja w oczach piłkarzy dostrzegałem coś takiego, co dawało mi pewność, że nikt nie cofnie nogi, że będzie walka do upadłego - tłumaczył Górski. - Oczywiście trzeba się liczyć ze zdaniem piłkarzy. Jeśli jednak ktoś z nich chce grać w innym miejscu niż Stadion Śląski, to trzeba mu wytłumaczyć, na czym polega fenomen tego miejsca. Ja rozumiem, że na Łazienkowskiej też jest świetna atmosfera, lecz nie ma co jej porównywać z wypełnionym po brzegi Stadionem Śląskim i jeszcze jedno, chyba najważniejsze: Stadion Śląski zawsze był dla biało-czerwonych symbolem sukcesu - dodał.