INTERIA.PL: Kiedy się dowiedziałeś o tym, że Leo Beenhakker wzywa Cię do kadry? Konrad Gołoś, pomocnik Górnika Zabrze: - Wczoraj do klubu przyszło powołanie. Byłem niesamowicie zaskoczony, gdy trener Wieczorek poinformował mnie o nim. Na razie za bardzo się nie podniecam, bo jest tam napisane, że ma przyjść jeszcze potwierdzenie tego powołania. Czy to nie ironia losu? Nie przebiłeś się do składu Wisły, a na kadrę jesteś wystarczająco dobry! - Nie chcę wracać do przeszłości. Staram się grać jak najlepiej i tylko to mną powoduje. Postronni obserwatorzy uważają, że ostatnio zrobiłeś postępy. Że w sytuacjach sam na sam nie napalasz się i nie walisz na siłę, tylko próbujesz uderzyć technicznie, jak w meczu z Groclinem. Mają rację? - Chyba tak. Ja też uważam, że przy trenerze Wieczorku staję się lepszym piłkarzem. Trener wierzy we mnie, dostaję od niego szansę. Rozmawia ze mną. Mówi, co mam poprawić. Sporo pomocy dostaję też od Tomka Hajty, Jurka Brzęczek i Krzyśka Bukalskiego. Oni również wierzą w mój potencjał, podpowiadają mi. Staram się grać jak powinienem. Nawet Ci się nie śniło, że z przyjacielem Jakubem Błaszczykowskim będziesz mógł się spotkać nie tylko na stopie prywatnej, ale też służbowo na zgrupowaniu kadry! - Oj, dokładnie tak. A dawno się z Kubą nie widzieliśmy, więc będzie o czym rozmawiać. Teraz czekam na mecz z Zagłębiem. Tylko to mnie interesuje. W Grodzisku dobrze graliśmy, mecz nam się znakomicie ułożył, ale przegraliśmy przez pomyłki sędziego. Gdyby nie czerwona kartka dla naszego bramkarza Borisa Peskovicia, to wrócilibyśmy z Grodziska przynajmniej z jednym punktem. Rozmawiał: Michał Białoński