Zbigniew Boniek poruszył ten wątek już w poniedziałek. Ogłoszono wówczas, że pod nieobecność kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego kapitańską opaskę założy Piotr Zieliński, a na plecach będzie miał "10". Przejął w ten sposób numer po Grzegorzu Krychowiaku, który zrezygnował z gry w kadrze. "Ale 20 to też była piękna historia" - napisał Boniek na platformie X (dawnej Twitter), nawiązując do dotychczasowego numeru na trykocie Zielińskiego. Kibice zamarli z przerażenia. Miał nigdy nie wrócić do gry. Ten wieczór zapamięta na zawsze Boniek nie kryje sentymentu. Po golu Szymańskiego zareagował natychmiast Minęły trzy dni i... "Zibi" ponownie poruszył temat numeracji. Tym razem uaktywnił się tuż po golu Sebastiana Szymańskiego. Pomocnik Fenerbahce Stambuł otworzył rezultat wyjazdowego spotkania z Wyspami Owczymi już w czwartej minucie. "Szymański zagarnął 20 i proszę" - zauważył Boniek, mrugając łobuzersko okiem. Robert Lewandowski dał o sobie znać. Wymowny obrazek ws. meczu reprezentacji Oba posty to oczywiście nawiązanie do lat 80. ubiegłego wieku. Boniek był wówczas pierwszoplanową postacią drużyny narodowej. A na plecach - jak łatwo się domyślić - nosił numer 20. Biegał z nim po murawie w dwóch turniejach o mistrzostwo świata. W hiszpańskim mundialu (1982) "Biało-Czerwoni" spisywali się znakomicie i zostali trzecią drużyną globu. "Zibi" był niekwestionowanym liderem tamtego zespołu. Hat-trick w meczu z Belgią pozostaje żywy w pamięci do dzisiaj. Świetny występ na MŚ zaowocował wysokim miejscem w prestiżowym plebiscycie "France Football" na najlepszego piłkarza Europy. Tam również Boniek uplasował się na trzeciej lokacie. Cztery lata później Polska odpadła z mundialu w Meksyku w 1/8 finału, ale na kolejny awans do tej fazy światowego czempionatu przyszło nam czekać aż do... 2022 roku.