Czesław Michniewicz nie był zaskoczony faktem, że Holandia dominowała. - Grając przeciw Holandii wiedzieliśmy, że rywal będzie częściej przy piłce. Oni na każdym stadionie dominują. Nawet w Brukseli, gdzie pokonali Belgię - przypomniał. - Problem polegał na tym, że podanie, które wyprowadziło Holendra na idealną pozycję, było na jeden kontakt i ono zgubiło naszą obronę. W podobnej sytuacji, jaką miał Arek Milik, Cody Gakpo trafił, my nie. Jeśli przeciw takiej drużynie nie strzelisz na 1-1, to drugiej takiej sytuacji możesz nie mieć - żałował selekcjoner. - W najgorszym momencie straciliśmy drugą bramkę i od tej chwili nie wróciliśmy już do dobrej gry. Żałuję, że tak się stało. Holandia skupiła się na grze na utrzymanie, a my biegaliśmy po boisku i ciężko było odebrać piłkę, a co dopiero stworzyć sytuację - opowiadał. Koszmar w meczu Polski z Holandią! Najniższy wymiar kary! Zwrócił uwagę na fakt, że po raz pierwszy zagraliśmy z trójką obrońców Jakub Kiwior, Kamil Glik i Jan Bednarek. - Janek wraca po przerwie, Kiwior grał dopiero szósty mecz, a Kamil pierwszy raz w takim ustawieniu wystąpił. Chcieliśmy sprawdzić Arka Recę, to jedyny zawodnik lewonożny w Serie A, ale on wypadł, więc zagrał drugi taki piłkarz Nicola Zalewski. Dopóki miał siły, radził sobie nieźle - uważa Michniewicz. Uważa, że gra z jednym napastnikiem jest korzystniejsza dla Polski. - Dowodzi tego choćby akcje, jak ta ze strzałem Nicoli Zalewskiego. Powinniśmy ich mieć więcej. Nie pamiętam bliskiej współpracy między Milikiem i Lewandowskim, bo to nie jest takie łatwe. Rosłemu van Dijkowi i jego kolegom jest łatwiej zatrzymać wysokich napastników, niż grać przeciw małym i ruchliwym, jak Szymański - uważa trener Polski. Jak zareagował na gwizdy? - Z mojej perspektywy, trenera odpowiedzialnego za strategię, patrząc, jak graliśmy i straciliśmy bramki, mam również zastrzeżenia. Kibic zawsze czuje zawód, widząc porażkę. Ktoś zapłacił za bilet, ma prawo gwizdać - podkreślił. - Trzeba mieć świadomość, że Holandia to czołówka Europy. Oni jadą na mundial w innym troszeczkę celu, są w gronie faworytów do wygrania turnieju. Nas nikt do tego grona nie upatruje, co nie znaczy, że nie mamy swoich ambicji - porównywał Czesław Michniewicz Z PGE Narodowego Michał Białoński