- Nawet do końca nie wiem gdzie ta piłka wpadła, bo byłem odwrócony tyłem, ale gdy zobaczyłem ją w „sieci”, to zacząłem się cieszyć. To fajne chwile, będzie co opowiadać dzieciom i wnukom – powiedział po remisie z Anglią strzelec gola dla Polski Kamil Glik.
INTERIA.PL: Czy to najważniejsza pańska bramka w karierze?
Kamil Glik: Jedna z ważniejszych. Wielu ich nie zdobywam, to dopiero druga moja w narodowych barwach, a można nawet powiedzieć, że pierwsza. Strzeliłem wprawdzie gola z Tajlandią w debiucie, ale to nie był mecz o stawkę.
W tamtym sezonie w Serie B udało mi się zdobyć dwie bramki, grając w Serie A też dwie i na razie w kadrze też mam dwa trafienia. Bardzo się cieszę z gola przeciw Anglii, ale najważniejszy jest punkt zdobyty przez drużynę. Chcąc jechać na mundial musimy myśleć w ten sposób.
Co było kluczowe przy tym golu?
- Ludo Obraniak "rzucił" świetne podanie, ale mi też się udało wyprzedzić Lescotta. Ale podkreślmy zasługi Ludo, który dograł naprawdę znakomicie.
Nie taka Anglia straszna jak ją malują?
- Być może, ale przede wszystkim my zagraliśmy bardzo dobry mecz. To my od początku atakowaliśmy, stwarzaliśmy zagrożenie, mieliśmy stuprocentowe sytuacje, a nie pamiętam, by Anglia takie miała. Wiadomo, po dośrodkowaniach z boku coś tam się działo, ale były to raczej piłki obliczone na spowodowanie zamieszania podbramkowego, a nie przemyślane akcje. Mieliśmy więcej sytuacji i szkoda, że nie udało się tych trzech punktów zdobyć.
Kto był najtrudniejszy do zatrzymania?
- Anglicy to klasowy zespół z klasowymi napastnikami, ale we Włoszech też spotykam tak mocnych piłkarzy. Świetnych atakujących mają przecież w Milanie, Interze, Napoli i kilku innych zespołach ligi włoskiej.
Ten remis daje nam na razie trzecie miejsce w grupie H, do dającego baraż drugiego tracimy dwa punkty.
- Nasza sytuacja w grupie nie jest zła. Za nami ciężkie mecze z Anglią i Czarnogórą, a przed nami dwa spotkania z San Marino, w których powinniśmy zdobyć sześć punktów. Terminarzem jednak nie ma się co przejmować. Trzeba poprawiać naszą grę, a wraz z tym przyjdą kolejne punkty.
Wyglądało na to, że fizycznie wytrzymaliście mecz lepiej niż piłkarze z jednej najsilniejszych lig świata.
- Bo solidnie przygotowaliśmy się do tego meczu. Trenerzy zwracali na to uwagę, żeby być psychicznie i fizycznie przygotowanym do tego meczu.
Kamil Glik był największym bohaterem meczu czy jednym z dwóch?
- Myślę, że była nim drużyna, która walczyła, pokazała charakter, ale grała też dobrze w piłkę i za to jej się należą gratulacje.
Czy swoją grą stara się pan pokazać, że zasługiwał na miejsce w składzie na Euro 2012?
- Nie chcę nikomu nic udowadniać. Pracuję dla drużyny, trenera, kraju - to jest najważniejsze. Jeżeli przed Euro 2012 ktoś podjął decyzję o skreśleniu mnie, to była decyzja poprzedniego trenera i ja do tego nie wracam.
Zmiana trenera wyszła wam na dobre?
- Przyszedł nowy trener, a w takich sytuacjach zawsze jest nowe rozdanie. Zawodnicy mają coś do udowodnienia, każdy chce się pokazać i wszystkim to wychodzi na dobre.
Jak się czujecie w kryciu strefowym, jakie narzucił nowy selekcjoner Waldemar Fornalik?
- Cały czas udoskonalamy ten element. Zresztą strata bramki nie wynikała z krycia strefowego, bo tak zachowujemy się przy rzutach wolnych, a gola straciliśmy po kornerze, gdzie było krycie indywidualne.
Rozmawiał: Michał Białoński
Wyniki, terminarz i tabela grupy H el. MŚ 2014
Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Anglia w wersji mobilnej