W październiku ubiegłego roku, po losowaniu eliminacji, dominowała opinia, że "z takiej grupy nie da się nie awansować". Biało-czerwoni mieli sporo szczęścia i trafili do teoretycznie najłatwiejszej grupy kwalifikacji Euro 2024. Jednak w siedmiu meczach Polacy - prowadzeni najpierw przez portugalskiego selekcjonera Fernando Santosa, a w dwóch ostatnich spotkaniach już przez Michała Probierza - odnieśli trzy zwycięstwa (w tym dwa nad Wyspami Owczymi), raz zremisowali oraz doznali trzech porażek i z 10 punktami plasują się na trzecim miejscu w tabeli. Prowadzi Albania - 13 punktów, przed Czechami - 11, a czwarta jest Mołdawia, ale wszystkie te zespoły mają za sobą po sześć meczów. "Mamy jeszcze realne szanse. Zrobimy wszystko, żeby to wykorzystać. Liczymy na ten łut szczęścia i sami też chcemy pomóc temu szczęściu" - zaznaczył Probierz na jednej z konferencji prasowych. Do 24-zespołowego turnieju finałowego w Niemczech awansują bezpośrednio zwycięzcy i wicemistrzowie 10 grup (czyli 20 drużyn). Udział ma też oczywiście zapewniony gospodarz. Pozostałych trzech uczestników wyłonią baraże w marcu 2024 roku. Mimo słabych wyników biało-czerwoni wciąż mają, choć raczej matematyczne niż realne, szanse zająć jedno z dwóch premiowanych bezpośrednim awansem miejsc. W piątek czeka ich potyczka z Czechami w Warszawie, ale nawet zwycięstwo może nie wystarczyć, bo konieczne są też odpowiednie wyniki innych spotkań. To byłaby katastrofa. Koszmar Polaków jeszcze przed meczem z Czechami Polacy w tej chwili trafiliby w barażach na Włochów Jeśli jednak Polacy nie znajdą się w "dwójce", to nie przekreśli ich szans na występ na niemieckich stadionach. Będzie to możliwe, ale droga do ME będzie wiodła przez baraże. Wszystko za sprawą utrzymania się w 2022 roku w najwyższej dywizji (A) Ligi Narodów, a najlepsze ekipy z tych rozgrywek, które nie awansują z grupy, dostaną szansę w "dogrywce". W barażach rywalizacja toczyć się będzie o trzy ostatnie przepustki na Euro 2024. Powalczy o nie 12 drużyn w trzech tzw. ścieżkach (po cztery zespoły), których zwycięzcy uzyskają awans. W każdej z tych ścieżek, identycznie jak w barażach o awans na mundial 2022, odbędą się półfinały i finał. Pierwszeństwo udziału w barażach mają zwycięzcy poszczególnych grup w dywizjach Ligi Narodów (A, B i C), o ile nie wywalczą bezpośredniego awansu z tradycyjnych eliminacji. W dywizji A swoje grupy Ligi Narodów wygrały Hiszpania, Chorwacja, Holandia i Włochy - obrońcy tytułu. Ta pierwsza już zapewniła sobie przepustkę do ME, ale całkiem niespodziewanie trzy pozostałe drużyny mają z tym spory kłopot, a ekipa z Bałkanów i Italia na dziś plasują się na pozycjach, które nie dają bezpośredniego awansu. Chorwaci, którzy świetnie zaczęli kwalifikacje, w październiku doznali dwóch porażek i spadli na trzecią lokatę w grupie, ustępując gorszym bilansem bezpośrednich spotkań mającej tyle samo punktów Walii. Pewna awansu jest Turcja, a gdyby kolejność na miejscach 2-3 zmieniła się w kończących eliminacje meczach, to w barażach zagrają Wyspiarze. Na trzeciej pozycji w grupie C są też Włosi. Oni z kolei słabo zaczęli kampanię i teraz nie mają już marginesu błędu. Mają 10 punktów, o trzy mniej od drugiej w tabeli Ukrainy (pierwsza Anglia jest już pewna awansu), która rozegrała jeden mecz więcej. W piątek w Turynie "Squadra Azzura" podejmie Macedonię Północną, która w barażach zagrodziła jej drogę do mundialu w Katarze, a już w tych kwalifikacjach odebrała jej punkty remisując w Skopje 1:1. Decydujący będzie jednak poniedziałkowa potyczka na neutralnym terenie w niemieckim Leverkusen pomiędzy Ukrainą a Włochami. Wygrana zapewni "gospodarzom" miejsce wśród uczestników ME, a obrońców tytułu zepchnie do baraży. Chorwacja, Włochy i Polska to trzy ekipy z najwyższej dywizji ostatniej edycji Ligi Narodów, które w tym momencie nie zajmują w swoich grupach pozycji dającej awans. Stawkę tej ścieżki barażowej uzupełniłaby najlepsza w najniższej dywizji LN Estonia. Schemat dwustopniowych zmagań wyglądałby następująco: Chorwacja - Estonia i Włochy - Polska w półfinałach, których zwycięzcy zmierzyliby się w decydującym starciu. Losowanie potencjalnych gospodarzy finałów odbędzie się w siedzibie UEFA w szwajcarskim Nyonie 23 listopada. Możliwych, aczkolwiek dużo mniej prawdopodobnych, wariantów barażowej "czwórki" z drużynami najwyższej dywizji LN jest jednak więcej, np. mogą się w niej znaleźć choćby Duńczycy czy... Czesi. Baraże zaplanowano na 21 i 26 marca przyszłego roku, trzy miesiące przed turniejem finałowym w Niemczech.