Szef działu sportowego INTERIA.PL, Michał Białoński zadał pytanie: "Dlaczego zabierze pan reprezentację na mecz z Białorusią do Niemiec? To nie mamy już w Polsce ładnych stadionów?". Na co trener kadry, Franciszek Smuda odparł: "Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Kierowaliśmy się interesem zawodników. Nie chcemy, by marnowali czas na dalekie podróże. Niemal połowa naszego wyjściowego składu rekrutuje się spośród zawodników Bundesligi, a Wojtek Szczęsny z Anglii, Obraniak, Dudka, czy Jeleń z Francji do Niemiec też będą mieli znacznie bliżej, niż do Polski. Chłopaki nie będą musieli jeździć i łatwiej im się będzie zregenerować". Piłkarze - na czele z kapitanem Jakubem Błaszczykowskim - podważali sens wyprawy do Korei Południowej. Jednak rozumiem, że spotkanie w Seulu z uczestnikiem ostatniego mundialu może mieć wartość zarówno sportową, jak i biznesową - dla partnera PZPN firmy Sport Five. Agencja Sport Five gwarantuje TVP określoną liczbę meczów drużyny narodowej na wyjeździe, aby Telewizja Polska nie musiała ponosić kosztów transmisji (około 200 tysięcy złotych za spotkanie). Jednak Polska - Białoruś w Niemczech to... nie jest najlepsze rozwiązanie. Delikatnie rzecz ujmując. Oczywiście - można tłumaczyć to racjonalnie, jak czyni szef Sport Five, Andrzej Placzyński, powołując się na kontrakt z TVP. Można to jednak czynić w sposób kabaretowy, jak zrobił to Smuda. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby Niemcy, Włosi, czy Anglicy kierowali się wyborem miejsca spotkania, patrząc na "interes zawodników". W interesie zawodników nie jest wyprawa do Azji, a jednak polecą do Seulu. W interesie zawodników nie jest również mecz w Niemczech - na pustym stadionie w Dreźnie, Moguncji, czy Reutlingen (gdzie ostatnio graliśmy dwa mecze przed finałami EURO 2008). W interesie naszych kadrowiczów jest spotkanie na kameralnym obiekcie w Polsce, na którym poczuliby wsparcie 10, czy 15 tysięcy sympatyków futbolu. Franz - zamiast budować normalny, biznesowy przekaz - po co kłamać? Autor jest komentatorem Polsatu Sport Jeszcze więcej informacji i komentarzy na blogu "a bramki są dwie" Romana Kołtonia