Wobec takiej formy napastnika Wisły brak zaproszenia go nawet do szerokiej kadry reprezentacji Polski jest strzelaniem sobie "samobója". Dlaczego więc Paweł Janas nie powołuje Tomasza Frankowskiego do kadry? Ponieważ ma słabe warunki fizyczne? Tomasz Frankowski ma 172 cm wzrostu i waży 64 kg. Czy to za mało, aby grać w piłkę w reprezentacji Polski? Gabaryty "Franka" w klubie nie stanowią żadnego problemu. Kiedy tylko jest formie (a ostatnio jest), to zawsze gra w pierwszym składzie. Trener Henryk Kasperczak nie boi się wystawić swojego napastnika przeciwko rosłym obrońcom. W ostatniej kolejce "Franek" poradził sobie z defensorami Amiki Jarosławem Bieniukiem (190 cm) i Michałem Stasiakiem (188 cm). Najpierw zakręcił nimi jak na karuzeli, a później oddał strzał, po którym piłka zatrzepotała w siatce. Dla Pawła Janasa warunki fizyczne Frankowskiego stanowią problem. Przyjrzyjmy się zatem, czy selekcjonerzy lepszych od Polski reprezentacji wprowadzili "zakaz" dla filigranowych piłkarzy. Anglia Sven Goran Ericsson nie gardzi Michaelem Owenem, który jest tylko o 4 cm wyższy od napastnika Wisły. Jermain'a Defoe'a, który zdobył pierwszą bramkę dla Anglii w meczu z Polską, nie odesłał ze zgrupowania z powodu zaledwie 170 cm wzrostu i 65 kg wagi. Szwed zna się na piłce nożnej i wie, że skromne warunki fizyczne piłkarza mogą być jego atutem. Włochy Alessandro del Piero ze wzrostem 173 cm, kiedy był tylko zdrowy, zawsze grał w reprezentacji Włoch, niezależnie od tego, kto był selekcjonerem. Zarówno Cesare Maldini, Giovanni Trappatoni jak i Marcello Lippi chętnie sięgają po "Alexa". O 4 cm niższy od Frankowskiego jest Fabrizio Miccoli, ale nowy trener reprezentacji Włoch mimo to powołał go na pierwsze mecze w eliminacjach do mistrzostw świata. Hiszpania Tylko o 3 cm wyższy od napastnika Wisły jest José Antonio Reyes. Napastnik Arsenalu, który w tym sezonie Premier League strzelił już 5 bramek (6 kolejek), nie usłyszał jednak od trenera Luisa Aragonesa, że jest za mały na grę w reprezentacji Hiszpanii. Jest jeszcze wielu innych - niższych, równych lub niewiele wyższych napastników od Frankowskiego - którzy dostają swoje szanse w reprezentacjach narodowych. Nie mamy oczywiście na myśli 10-minutowych epizodów. .. Zatem: dlaczego "Franek" nie może? "Ponieważ, gdybym ja grał w Wiśle w miejscu Frankowskiego i dostawał takie podania, to pewnie też strzeliłbym kilka goli". Paweł Janas, wypowiadając to słynne już zdanie, rozpoczął walkę na słowa, która po kolejnych meczach kadry i Wisły przewijała się w mediach. Oczywiście, nie ma sensu porównywać piłkarza Janasa (53 mecze w kadrze i 1 bramka) do Frankowskiego, choćby ze względu na pozycję na boisku oraz osiągnięcia. Jeśli chodzi o podania, z których "Franek" zdobywa bramki dla Wisły, to są one przecież dziełem tych samych zawodników, których Janas powołuje do kadry. To Szymkowiak, Żurawski, Zieńczuk czy Gorawski zapisują na koncie kolejne asysty przy golach Frankowskiego. Skoro inni wybrańcy selekcjonera (Rasiak, Niedzielan) nie są stanie strzelać goli po podaniach wiślaków, to wybór Frankowskiego wydaje się najlogiczniejszy z możliwych. "Franek" jest jak brakujące ogniwo w mechanizmie, który w lidze nie przegrał od 22 spotkań. Dlaczego zatem nie powołuje się Frankowskiego? Ponieważ miał już swoją szansę Czy cztery mecze w reprezentacji Polski to szansa? Śmiemy twierdzić, że nie, tym bardziej, że wiślak żadnego nie rozpoczynał w pierwszym składzie. Tomasz Frankowski zadebiutował w reprezentacji Polski 28 kwietnia 1999 roku w meczu z Czechami (1:0), który rozegrany został w Warszawie. 24-letni wówczas piłkarz pojawił się na boisku w 65. minucie, zmieniając Mirosława Trzeciaka. Na kolejną przygodę z kadrą "Franek" czekał do 4 czerwca 1999 roku. W meczu z Bułgarią (2:0) w eliminacjach do mistrzostw Europy w 2000 roku Frankowski wszedł na plac gry w 59. minucie za Artura Wichniarka. Tyle szans napastnikowi Wisły dał Janusz Wójcik. Następca "Wójta" Jerzy Engel sięgnął po Frankowskiego w Lozannie, w towarzyskim meczu z Holandią (1:3). Przy stanie 1:3 posłał "Franka" w bój w 82. minucie. Kolejny mecz był ostatnim w karierze Frankowskiego w reprezentacji. 15 listopada 2000 roku napastnik Wisły zdobył zwycięską bramkę w meczu z Islandią, celnie wykonując rzut karny. Zagrał całą drugą połowę i występ zakończył bramką, jednak kolejnego powołania już nie dostał. Nieco żartobliwie rzecz ujmując, można stwierdzić, że skoro 45 minut wystarczyło panu Tomkowi do strzelenia bramki w reprezentacji, to jeśli zagra 90 minut, zdobędzie minimum dwa gole. Frankowski zagrał w reprezentacji Polski 109 minut. Czy jest szansa na więcej? Co na to sam zainteresowany - To niebywałe, selekcjoner sprawdził przydatność do kadry wszystkich wyróżniających się piłkarzy z naszej ligi, ale mnie pominął. Nie mam zamiaru zastanawiać się, dlaczego tak postąpił, ale też wyciągam z zaistniałej sytuacji oczywisty wniosek: u trenera Janasa już nie zagram. Jego zdaniem, pewnie nie sprawdziłbym się w reprezentacji. Moje zdanie jest inne, mam podstawy twierdzić, że poradziłbym sobie... ale dajmy spokój. Mówi się trudno - powiedział nam snajper "Białej Gwiazdy".