W środę PZPN poinformował, że pracujący z kadrą od stycznia Santos przestał pełnić obowiązki selekcjonera. "Chociaż kończymy naszą współpracę, jestem wdzięczny za to, że prowadziłem polską reprezentację i życzę wszystkiego najlepszego Polsce i jej mieszkańcom, którzy tak dobrze mnie przyjęli, kiedy tu mieszkałem" - takie słowa ustępującego szkoleniowca zacytował związek w komunikacie. "Wybór nowego selekcjonera jest teraz dla zarządu PZPN kwestią priorytetową, dlatego niebawem poinformujemy, kiedy odbędzie się prezentacja nowego trenera" - ogłosił w tym samym źródle Kulesza. Więcej światła na całą sytuację rzucił Łukasz Wachowski. Fernando Santos zwolniony. Wtedy możemy poznać nowego selekcjonera "Biało-Czerwonych" Santos prowadził reprezentację Polski bardzo krótko, a w meczach o punkty radził sobie wręcz tragicznie. W pięciu spotkaniach eliminacji Euro 2024, prowadzona przed niego kadra zdobyła tylko sześć punktów, przegrywając wszystkie mecze wyjazdowe (Czechy, Mołdawia i Albania). Mimo wszystko Portugalczyk po meczu w Tiranie nie zamierzał podać się do dymisji. - Ja mam się podać? Ani dziś, ani jutro. Zapytajcie prezesa. Jeśli uzna i zrozumie, że dalsza współpraca nie ma sensu, to porozmawia ze mną. Nie ma sensu do tego wracać, ja się nie podam do dymisji - mówił Santos. 68-letni szkoleniowiec, który wcześniej pracował m.in. z kadrą Grecji i swojej ojczystej Portugalii, z którą wywalczył mistrzostwo Europy 2016, a na ubiegłorocznym mundialu w katarze odpadł w ćwierćfinale, zastąpił Czesława Michniewicza. Ten rozstał się z kadrą narodową po 11 miesiącach pracy; PZPN nie zdecydował się przedłużyć wygasającej z końcem 2022 roku umowy. Santos był drugim portugalskim opiekunem "Biało-Czerwonych". W 2021 roku reprezentację Polski prowadził Paulo Sousa, ale mimo ważnego kontraktu zdecydował się przenieść do brazylijskiego Flamengo Rio de Janeiro.