Reprezentacja Polski przegrała z Mołdawią 2:3 w meczu eliminacji mistrzostw Europy i znacznie skomplikowała swoją sytuację w grupie. Po bardzo dobrej pierwszej połowie, w której bramki zdobyli Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski, biało-czerwoni rozegrali wstydliwe 45 minut, w trakcie których Wojciech Szczęsny aż trzykrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki. W związku z tym na pomeczowej konferencji prasowej załamany selekcjoner Fernando Santos przyznał: "W drugiej połowie tak naprawdę zniknęliśmy... Bez żadnego wytłumaczenia". Klęska, kompromitacja, koniec świata! Ten wstyd pozostanie na zawsze Santosowi zabrakło słów Mina Santosa, który po meczu pojawił się na spotkaniu z mediami, mówiła wszystko. Za nim kolejna porażka i kolejna wpadka. W trzech meczach eliminacji straciliśmy sześć bramek i dwa z nich przegraliśmy. To natomiast sprawiło, że w tabeli wyprzedziła nas właśnie... Mołdawia. - Szczerze mówiąc, to nie wiem, co powiedzieć... Podkreślaliśmy tutaj, że trzeba być skoncentrowanym, że trzeba posiadać piłkę, podejść odpowiednio do tego spotkania. W pierwszej połowie byliśmy bardzo dobrzy, agresywni, skoncentrowani, strzeliliśmy dwa gole, a mogliśmy trzy, cztery. Drużyna Mołdawii nie stworzyła natomiast żadnej sytuacji. W przerwie powiedziałem więc zawodnikom, że jesteśmy na dobrej drodze i że trzeba utrzymać ten sam poziom agresywnej gry. A w drugiej połowie tak naprawdę zniknęliśmy. Bez żadnego wytłumaczenia. - skarżył się Fernando Santos. Lewandowski zabrał głos po klęsce. Padły słowa krytyki Santos: Ciężko mi to wytłumaczyć Co najbardziej smuci (i zastanawia), to beznadziejna postawa polskiej defensywy. A przecież ze znakomitej organizacji gry w obronie słynął do tej pory portugalski selekcjoner. Co się stało? - Byłem rozczarowany po pierwszym spotkaniu z Czechami, ale może było to związane z tym, że wydawało mi się, iż możemy zagrać trochę inaczej. Też straciliśmy tam dwie bramki na początku spotkania i ciężko było zrozumieć, co się wydarzyło. Staraliśmy się to wyprostować. Zrobiliśmy to w meczu Albanią i nie straciliśmy bramek, z Niemcami także nie straciliśmy bramek. Również dziś w pierwszej połowie wszystko wykonaliśmy dobrze. W drugiej połowie nie chodziło jednak o kwestię organizacji defensywy, bo jak podajemy piłkę pod nogi naszego rywala to są inne kwestie. Prawdę mówiąc bardzo ciężko wytłumaczyć mi to - dodał trener. Z Kiszyniowa Sebastian Staszewski, Interia Sport