Gorąco wokół Fernando Santosa i jego możliwego "rozwodu" z reprezentacją Polski. Pojawiły się spekulacje, wedle których Portugalczyk już dogadał się z Al-Shabab, klubem z Arabii Saudyjskiej, i niebawem transfer zostanie ostatecznie sfinalizowany. Rzecz w tym, że o takich rzekomych planach nie wie zupełnie nic obecny pracodawca trenera. Zasygnalizował to rzecznik prasowy kadry, Jakub Kwiatkowski. W następnej kolejności oficjalny komunikat wydał Polski Związek Piłki Nożnej. "Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzień temu był w Polsce na meczu Superpucharu Raków - Legia i nie było z jego strony żadnych sygnałów odnośnie do zmiany jego planów zawodowych" - czytamy. Ruszyła lawina komentarzy. Na jeden z nich w zastanawiający sposób odpowiedział wspomniany wyżej Kwiatkowski. A jednak Fernando Santos ma dość i naprawdę ucieka z reprezentacji Polski? "Nie spodziewał się" Nieudana próba kontaktu z Fernando Santosem. Kibice są zaskoczeni. "Nie pogrążajcie się" Jeden z internautów doradził federacji, by ta po prostu zadzwoniła do Fernando Santosa i wyjaśniła sprawę. "To może zadzwonta do niego na 15 sekund i potwierdzta, że to nieprawda na 100 procent. Co o tym myślisz, Kuba Kwiatkowski? To rozsądny pomysł? (pisownia oryginalna - przyp. red)" - zaczepił rzecznika reprezentacji i PZPN. Odpowiedź Kwiatkowskiego? Daje do myślenia. "Naprawdę myślisz, że nie próbujemy?" - rzucił. To sprowokowało jeszcze bardziej burzliwą dyskusję. "Piękna laurka, ale wiadomo, jak są wakacje to się nie odbiera telefonów od pracodawcy. Może w Arabii jest drogi roaming", "Panie Jakubie, jak nie odbiera, to skąd mają być sygnały?", , "Nie pogrążajcie się nawet że Santos nie odbiera od was telefonu", "Może selekcjoner nie odbiera telefonów z pracy w trakcie urlopu. To się nazywa work-life balance", "Gorzej niż w cyrku" - komentują kibice. Niektórzy zarzucają Polskiego Związkowi Piłki Nożnej, że niepotrzebnie w tym momencie wydał komunikat. "Czyli wydaliście komunikat bez jakichkolwiek informacji od selekcjonera?", "My jako kibice tylko oczekujemy że wydacie komunikat, jak coś będziecie pewni w sprawie, bo to że był na Superpucharze Polski, to wie każdy, kto oglądał mecz", "Kiedy powinniście się odzywać i dawać komunikaty, to tego nie robicie, teraz odwrotnie", "Po co powstaje taki mało mądry komunikat o tym, że widzieliście trenera tydzień temu. Może trzeba było poczekać aż w końcu Santos odbierze telefon, zapytać, czy jeszcze wpadnie kiedyś do Polski i wtedy ogłosić co i jak"- czytamy. Ciekawostką jest, że już wcześniej taki obrót sprawy - czyli możliwą "ucieczkę" Santosa z polskiej kadry - przewidywał Artur Wichniarek. Prognozował, że Portugalczyka na ławce trenerskiej całkiem śmiało niebawem może zastąpić Marek Papszun. "Nie zdziwię się, jeśli Fernando Santos będzie drugim Vasco da Gamą po Sousie. Wycieczka na nieznane wody się nie powiedzie, zrezygnuje i facet, który był dzisiaj w studio TVP [Marek Papszun - przyp. red.], obejmie reprezentację" - mówił w Kanale Sportowym. Wychodzą kolejne trupy z szafy PZPN. Niebywałe, co chciał zrobić Kulesza. "Zrzucić winę i zwolnić"