Słynna "afera premiowa" wybuchła tuż po zakończeniu udziału reprezentacji Polski w mistrzostwach światach w Katarze, gdy "Wirtualna Polska" poinformowała, iż premier RP Mateusz Morawiecki obiecał naszej drużynie narodowej wielomilionową premię za wyjście z grupy po 36 latach oczekiwania. "Afera premiowa" wraca jak bumerang po występie reprezentacji Polski na mundialu w Katarze Temat odżył tuż przed pierwszym zgrupowaniem "Biało-Czerwonych" pod wodzą nowego selekcjonera Fernando Santosa, który zastąpił na stanowisku Czesława Michniewicza. Wszystko za sprawą głośnego wywiadu naszego bramkarza Łukasza Skorupskiego, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onetem" wrócił do wydarzeń z Kataru. "Niektóre rzeczy dziennikarze napisali prawdziwe, niektóre nie. Zaczęły się kłótnie między nami, rozmowy z trenerem. Tak trochę nakręcaliśmy się już wszyscy w ekipie, tak szczerze ci powiem: premia, premia, kiedy premia?" - przyznał nasz reprezentant. W efekcie po rozpoczęciu premierowego dla siebie zgrupowania selekcjoner Fernando Santos ogłosił ciszę medialną, o czym informowała Interia. Przerwał ją podczas konferencji prasowej przed wyjazdowym meczem z Czechami kapitan "Biało-Czerwonych" Robert Lewandowski, wygłaszając przeprosiny skierowane do polskich kibiców. "Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem we właściwym momencie wydarzeń, które przeobraziły się w aferę premiową. Wywiad Łukasza na nowo ożywił dyskusję i ten temat. Dla nas to też było zaskoczenie. Ale załatwiliśmy to wewnątrz kadry i wydaje mi się, że to najważniejsze, że jako drużyna zamykamy ten temat. Kwestia premii nigdy nas nie podzieliła i nigdy nas nie podzieli" - zadeklarował w Pradze Robert Lewandowski. Zobacz także: FC Barcelona. Kontrowersje z udziałem Roberta Lewandowskiego. W Katalonii aż huczy o możliwym skandalu Reprezentacja Polski. Fernando Santos zabrał głos w sprawie afery premiowej Teraz pierwszy raz na temat afery premiowej wypowiedział się selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos. Doświadczony portugalski szkoleniowiec przyznał, że nie słyszał wcześniej nic o całej sprawie, a z piłkarzami porozmawiał o tym dopiero przy okazji pierwszych spotkań w trakcie zgrupowania. "Trzeba to było jednak jakoś rozwiązać, a ten problem w ogóle nie powinien wypłynąć. Trenowałem różne drużyny narodowe i zawsze powtarzałem piłkarzom: mówcie, co chcecie, ale w drużynie powinniśmy być przyjaciółmi. Na zgrupowaniach przez cały dzień musimy tworzyć rodzinę, a nie mówić o rzeczach, które mogą nam zaszkodzić - dodał Fernando Santos.