Jeśli ktoś z naszych kadrowiczów miałby odczuwać choćby delikatną, osobistą satysfakcję z występu przeciwko Hiszpanii, to z pewnością mógłby to być właśnie Grabara. Nasz bramkarz mecz zaczął wybornie od znakomitej interwencji po groźnym strzale Daniego Olmo, ale w kolejnych minutach musiałby być cudotwórcą, aby powstrzymać nawałnicę i zaradzić takiemu oblężeniu bramki, jakie zespół z Półwyspu Iberyjskiego zafundował naszej drużynie. Mimo wpuszczenia aż pięciu goli bramkarz Liverpoolu, który ostatnie bardzo udane miesiące spędził na wypożyczeniu w duńskim Aarhus, nie miał się czego wstydzić. Jednak ambitny 20-latek, który między słupkami imponuje spokojem i nerwami ze stali, jest daleki od przypisywania sobie jakichkolwiek plusów. "Od zera do bohatera, od bohatera do frajera - piłka nożna, dzięki za doping i miłe słowa" - wypalił na Twitterze nasz zawodnik. Przed kamerą TVP Sport nieco pogłębił swój przekaz. - Chyba śmiesznie byłoby powiedzieć, że zagrałem przyzwoity mecz puszczając pięć bramek. Nie analizuję tego w tych kategoriach. Przegraliśmy jako drużyna, wygrywaliśmy jako drużyna. Od bohaterów do frajerów i czasami tak to w piłce działa, trzeba się z tym pogodzić. Szkoda, że sześć punktów po dwóch meczach nie wystarczyło. Przegraliśmy z Hiszpanami 0-5 i o tyle byliśmy od nich gorsi - skomentował Grabara. - Było widać, że w tym dniu ten rywal jest poza naszym zasięgiem. Cóż, taka jest piłka... To takie wyświechtane slogany, ale za bardzo nic nie mogę powiedzieć, bo jesteśmy na antenie i oglądają nas młodsi widzowie, więc to nie ma sensu. Byliśmy gorsi, przegraliśmy i tak kończy się nasza historia i historia tej kadry, na czym chyba najbardziej ubolewam, bo to fajna grupa. Powiem tak: z perspektywy dwóch lat 0-5 w ostatnim meczu na pewno nam się nie należało - podsumował golkiper. AG