Mieszane uczucia towarzyszą ekipom zjeżdżającym do Bukaresztu na losowanie finałów mistrzostw Europy. Podczas dzisiejszej ceremonii obecni będą wszyscy trenerzy finalistów Euro 2020. Będzie więc dwudziestu szkoleniowców, bo póki co tyle ekip wywalczyło awans. Pozostały kwartet poznamy dopiero wiosną po barażowych meczach Ligi Narodów. Taki format rozgrywek, a i samego losowania nie pasuje wielu kibicom czy futbolowym ekspertom, także selekcjonerowi reprezentacji Holandii Ronaldowi Koemanowi. - Nie rozumiem takiego formatu rozgrywek, takiej formuły mistrzostw. Pytałem nawet federację, czy moja obecność na losowaniu jest konieczna - cytują selekcjonera reprezentacji "Oranje", a przed laty wyśmienitego piłkarza, holenderskie media. Podobnie o przyszłorocznym formacie Euro wypowiada się Henryk Wawrowski, 25-krotny reprezentant Polski, srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku, jeden z piłkarzy kadry Kazimierza Górskiego. Na pytanie o format rozgrywek odpowiada: - Nie podoba mi się. Piłka mocno poszła w biznes. Wiadomo, że spotkania przynoszą wielkie dochody, ale organizacja wszystkiego dla wielu drużyn będzie nastręczała problemów. Lepsza jest taka formuła, że mamy do czynienia z jednym gospodarzem czy dwoma. Nie jestem przekonany, że mecze teoretycznie słabszych zespołów sprawią, że na przykład na spotkaniach w Baku będzie komplet publiczności. Co innego byłoby z pewnością, gdyby byli gospodarzem czy współgospodarzem imprezy, jak to miało miejsce w Polsce w 2012 roku. Z drugiej strony trzeba przypomnieć, że w finałowym turnieju zagrają 24 reprezentacje. To prawie połowa kontynentu. Dobre to dla popularyzacji piłki, ale też, przy takiej formule mistrzostw, nastręcza sporo kłopotów - mówi Henryk Wawrowski. Grupa marzeń dla "Biało-Czerwonych"? - Nie kalkulujmy. Trzeba pojechać na mistrzostwa Europy i zrobić swoje. Jak się kalkuluje, z kim przyjdzie zagrać, jakiego rywala by się chciało, a jakiego nie, to się szybko z reguły odpada. Wydaje mi się, patrząc jakie drużyny są na Euro, że grupy będą wyrównane. Trzeba tam pojechać i grać swoje. Ja jestem optymistą. Z grupy na pewno wyjdziemy, a jak będzie potem, to zobaczymy - mówi były reprezentant Polski. Michał Zichlarz