Polacy świetnie weszli w mecz z Estonią. Niemal od samego początku atakowali jak wściekli, spychając przyjezdnych do głębokiej defensywy. Raz po raz pojawiali się w polu karnym przeciwników, ale nie potrafili postawić kropki nad "i". "Biało-Czerwoni" razili nieskutecznością, a kibice coraz mocniej się niecierpliwili. Pytanie o Lewandowskiego zaskoczyło Piotra Zielińskiego. "Na pewno nie będzie na mnie zły" Na szczęście w 22. minucie mur został skruszony. Jakub Piotrowski obsłużył Przemysława Frankowskiego dobrym podaniem, a ten nie zmarnował swojej okazji. Dał Polakom prowadzenie, z którego ci później zrobili użytek. Odkąd podopieczni Michała Probierza zdobyli premierową bramkę, grali z większym spokojem i ostatecznie rozbili Estonię aż 5:1. Frankowski dobrze zaprezentował się w pierwszej połowie, ale na drugą już nie wyszedł. Komentujący to spotkanie Mateusz Borek przekazał widzom informację, według której reprezentant miał nabawić się urazu. W pewnym momencie - jeszcze przed przerwą - zawodnik RC Lens podniósł rękę, sygnalizując jakąś dolegliwość. Polska - Estonia: Co z Frankowskim i Cashem? W szatni zapadła decyzja o przeprowadzeniu zmiany. Miejsce Frankowskiego zajął Matty Cash. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, po 10 minutach on także musiał opuścić murawę. Zawodnik Aston Villi padł na murawę i pokazał, że doskwiera mu ból w mięśniu. Rzecz wyglądała bardzo poważnie, a na boisko musieli wbiec reprezentacyjni fizjoterapeuci. Probierz za Casha posłał natomiast do boju Tymoteusza Puchacza. - Chcieliśmy przeprowadzić inne zmiany, a te kontuzje zmusiły nas do naszych założeń - przyznał selekcjoner podczas pomeczowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec został także zapytany przez dziennikarzy o zdrowie obu graczy. Niestety - Probierz nie dysponował konkretnymi informacjami. Kolejny mecz Polacy rozegrają 26 marca. W finale barażów ich rywalem będzie Walia. Z PGE Narodowego Jakub Żelepień, Interia