To będzie pierwszy w historii mecz o punkty między tymi drużynami. Do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą towarzysko już dziewięć razy. Siedem razy górą byli Polacy, raz był remis, ale ostatnie spotkanie - w 2012 roku - wygrali rywale. A jedyną bramkę zdobył doskonale znany w Polsce Konstantin Vassiljev, były gracz Piasta Gliwice i Jagiellonii Białystok. Niedawno był też w Polsce podczas meczów Rakowa Częstochowa z Florą Tallin, której jest kapitanem. Choć w przyszłym roku skończy 40 lat, to nadal występuje w reprezentacji i szkoleniowiec wciąż na niego liczy. - Ostatnio opuścił mecze kadry z powodu kontuzji, ale jeśli będzie zdrowy, to jak najbardziej na niego liczę - mówi trener Estończyków w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". - Słyszałem o tym zwycięstwie. Fajnie, że coś takiego się zdarzyło, ale mecz towarzyski a spotkanie o Euro to niemalże dwie różne dyscypliny. Selekcjoner rywali nie ma wielkich złudzeń przed barażem z Polską. - Doskonale wiadomo, kto w tym meczu jest zdecydowanym faworytem. Polska jest krajem piłkarskim, z wielkimi tradycjami, udziałem w wielkich imprezach i piłkarzami grającymi w dobrych zagranicznych klubach. Z drugiej strony to tylko jeden mecz. To lepiej dla drużyny uważanej za słabszą, bo wszystko się może zdarzyć - uważa Haberli. Trener Estonii: Może uda się przejść do historii Dla szwajcarskiego trenera reprezentacji Estonii i całej drużyny będzie to pierwsza wizyta na Stadionie Narodowym. Ostatni mecz tych zespołów - w 2012 roku - odbył się bowiem na wyjeździe. - To dla nas wyjątkowa okazja. Może uda się przejść do historii - dodaje Haberli. - Ogromne znaczenie będzie miało to, jakich piłkarzy będę miał do dyspozycji i w jakiej będą formie. Nie mamy 100 graczy do rotacji. Nie jest tak, że jak ktoś wypadnie, to go łatwo zastąpimy. Szkoleniowiec docenia klasę polskiej drużyny, ale nie składa broni. - Robert Lewandowski pierwszy przychodzi na myśl. Macie też świetnych bramkarzy. Więcej nie wiem, bo nie przyglądałem się ostatnio Polsce - przyznaje.