Najważniejsze w życiu dotknięcie piłki przez Damiana Szymańskiego było aktem sprawiedliwości. Wymierzonym w 90. min, po asyście najlepszego na boisku Roberta Lewandowskiego. Spadło to na wicemistrzów Europy, gdy byli pewni zwycięstwa, wobec 56 tys widzów wierzących do końca. Radość była adekwatna do morza wątpliwości przed meczem. To był bezdyskusyjnie najlepszy pojedynek Polaków za kadencji Paulo Sousy. Byłby najlepszy, nawet gdyby zakończył się porażką 0-1. Od początku zobaczyliśmy zespół gotowy do walki o każdy skrawek boiska. Polacy grali sercem, ale mieli na ten mecz pomysł. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz! Awantura, która wybuchła po pierwszej połowie, po której Kamil Glik i Harry Maguire dostali żółte kartki oddawała temperaturę wieczoru. Polscy podjęli walkę wręcz. Były chwile, gdy działał wysoki pressing, do którego sygnał dawał Lewandowski. Kapitan atakował Anglika z piłką, po czym do innych rywali dopadali pozostali Polacy nie pozwalając im wyprowadzić piłki. W 72. minucie zaległa cisza na Stadionie Narodowym. Jedyny raz polska obrona się zawiesiła, a Harry Kane wykorzystał to uderzając z 30 m. Piłka przeleciała nad głową Jana Bednarka i skręciła w prawo. Wojciech Szczęsny jej nie sięgnął. Polska - Anglia 1-1. Szczęsny nie musiał grać meczu życia Zakładaliśmy, że polski bramkarz będzie najbardziej zapracowanym człowiekiem na murawie Stadionu Narodowego. Drużyna Sousy traciła dotąd średnio 1,6 gola na mecz. Tymczasem w starciu z wicemistrzami Europy Szczęsny był praktycznie bezrobotny. Może dlatego tak zaskoczył go strzał kapitana Anglików? Bramkarz Juventusu znów nie pomógł drużynie, tak jak na Euro 2020. Nie musiał rozegrać życiowego meczu, by zespół Sousy urwał punkt jednej z najlepszych drużyn świata tak dumnej z nadzwyczajnego pokolenia. Grzegorz Krychowiak bił się tak jakby na szali była cała jego reprezentacyjna przyszłość. Rehabilitacja za Euro 2020 dokonywała się na oczach tysięcy kibiców. Ludzi, którzy uwierzyli, że praca Sousy może przynieść w końcu jakiś efekt. A może chcieli po prostu być na dobre i złe z narodową drużyną? W starciu z Anglikami zdecydowanie więcej było dobrego niż złego. Trzeba było przełamywać bariery, bo na ostatnim wielkim turnieju obie drużyny odegrały skrajnie odmienne role. Polacy stracili sześć goli w trzech meczach i po fazie grupowej pobici pojechali do domu. Anglicy stracili pierwszą bramkę dopiero w półfinale z Danią, w szóstym pojedynku Euro 2020. Teoretycznie więc obu rywali dzieli przepaść. Tę przepaść udało się zasypać i to nie tylko wolą walki. Anglia straciła pierwsze punkty w kwalifikacjach MŚ w Katarze. Polska spadła na trzecią pozycję za Albanię. Mimo wszystko zespół Sousy dał sobie dziś ogromny zastrzyk optymizmu w drodze po prawo do baraży. Anglia jest w grupie I poza zasięgiem. Albańczyków, Polaków i Węgrów dzielą 2 pkt i zdarzyć się może wszystko. Dotąd jednak tylko Polacy dwa razy mierzyli się z drużyną Garetha Southgate'a. To daje im minimalną przewagę. Tak czy siak, dziś polscy piłkarze, niedługo po fatalnym Euro 2020, przekonali się, że jednak można. Że jednak umieją. Po raz pierwszy odkąd przybył do Polski Paulo Sousa mógł poczuć się zrozumiany przez swoich piłkarzy. Dariusz Wołowski