Na pewno pamiętacie kiepską atmosferę, w jakiej rozstawaliście się po poprzednim zgrupowaniu i meczach z Ukrainą oraz San Marino. Jakie nastroje towarzyszą kadrowiczom przed spotkaniem z Mołdawią? Marcin Komorowski: - Przed tamtymi meczami były bardzo duże nadzieje. Nie ma co ukrywać, że spotkanie z Ukrainą wybitnie nam nie wyszło. Trzeba jednak jak najszybciej o tym zapomnieć i patrzeć w przyszłość. Zastanawiacie się w swoim gronie nad tym, jakie szanse awansu wam pozostały? - Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że piątkowe zwycięstwo zbliży nas do czołówki grupy H i te szanse zwiększy. Niezależnie jednak o wszystkiego, musimy walczyć do końca, choćby zostawała możliwość czysto teoretyczna. Wszyscy jesteście już po sezonie klubowym. Co z motywacją w okresie przedwakacyjnym? - To indywidualna kwestia każdego zawodnika. Po przyjeździe na zgrupowanie każdy myśli jednak tylko o zbliżającym się meczu. Przed nami jeszcze towarzyskie spotkanie z Liechtensteinem, które też musimy wygrać. Dzięki zwycięstwa do Kiszyniowa polecimy w lepszych nastrojach i pozytywnie nastawieni. Na zgrupowaniu brakuje m.in. kontuzjowanych Łukasza Piszczka i Kamila Glika. Przez to obrona reprezentacji ponownie zagra w innym ustawieniu. - Na pewno są to wartościowi piłkarze, którzy ostatnio stanowili o sile naszej defensywy. Jednak w związku z ich absencją szansę dostaną inni i powinni ją wykorzystać. Po tym zgrupowaniu okaże się, czy to nam zaszkodziło, czy pomogło. Bo przecież każdy mecz może wykreować nowe gwiazdy. A nie obawia się pan, że w kluczowych momentach może zabraknąć doświadczenia? Obecna kadra oparta jest głównie na młodych piłkarzach, jak m.in. Krychowiak, Łukasik czy powołany teraz Zieliński. - Na pewno w obecnej reprezentacji jest dużo młodych graczy i wiadomo, że nie mają takiego doświadczenia, jak choćby Marcin Wasilewski czy Kuba Błaszczykowski. Jednak gdzieś muszą się ogrywać i na każdego przychodzi czas. Czuje pan, że zbliża się dla jakiś przełom, dobry moment, by wywalczyć miejsce w reprezentacji? - Wydaje się, że pojawia się przede mną duża szansa na grę. Widzę to i czuję. Muszę jednak być przygotowany do meczu niezależnie od tego, czy w nim wystąpię, czy nie. Terek Grozny zajął ósme miejsce w lidze rosyjskiej. Dla pana to był udany sezon? - Z jednej strony jest niedosyt, bo zabrakło nam trzech punktów do wywalczenia miejsca pozwalającego na grę w eliminacjach Ligi Europejskiej, a to był nasz cel. Choć z drugiej osiągnęliśmy najlepszy wynik w historii klubu. Wcześniej Terek walczył tylko o utrzymanie i zajmował miejsca w dolnych rejonach tabeli. Mamy ciekawy zespół, który zdążył się już zgrać i to powinno zaprocentować w następnym sezonie. W ostatnim w pewnym momencie byliśmy nawet na drugim miejsce, więc to świadczy o naszych możliwościach. Mimo to trener Stanisław Czerczesow stracił pracę. - Na pewno było pewne rozczarowanie, bo zabrakło bardzo niewiele, by zająć czwarte miejsce i zagrać w europejskich pucharach. Nowy trener na pewno będzie miał swoją koncepcję, plany. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Artur Jędrzejczyk zdecydował się odejść z Legii Warszawa do FK Krasnodar. To dla niego dobry moment i kierunek? - Uważam, że Artur bardzo dobrze trafił. Teraz wszystko w jego nogach i głowie, aby przebić się do podstawowego składu i regularnie grać w lidze rosyjskiej. Co prawda Legia będzie walczyć o awans do Ligi Mistrzów, ale Artur drugi raz mógł nie dostać takiej oferty. Rozmawiał Marcin Cholewiński