Wygrana pozwoliłaby polskiej drużynie wskoczyć na pierwsze miejsce w grupie, wyprzedzając Danię. Remis sprawił, że młode Orły mają tylko teoretyczne szanse na bezpośredni awans z pierwszego miejsca, chyba że Wyspy Owcze zatrzymają Duńczyków. Polacy wciąż nie są też pewni gry w barażach z drugiej pozycji. We wtorek ostatni mecz z Gruzją. - Czujemy spory niedosyt po tym spotkaniu, bo stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, a bramkę zdobyliśmy tylko z rzutu karnego. Realizowaliśmy swój plan, wiedzieliśmy dobrze, jak grają Duńczycy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będą operować piłką, bo grają tak od lat i byliśmy na to przygotowani - powiedział Michniewicz, cytowany na "Łączy nas piłka". - My mieliśmy inne atuty i je pokazaliśmy. Po przejęciach piłki wyprowadzaliśmy bardzo groźne kontrataki, które mogły zakończyć się bramkami. Tak się jednak niestety nie stało. Do końca walczyliśmy o zwycięstwo, nie brakowało okazji, ale zabrakło nam szczęścia. Choć może też nieco umiejętności, bo szczęściu trzeba pomagać - podkreślił szkoleniowiec. - Robiliśmy wszystko, by wygrać, i jako trener nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń do zespołu, może poza skutecznością. Wszyscy mamy żal z tego powodu, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ale musimy walczyć dalej. Przed nami ostatnia kolejka gier. Duńczycy grają z Wyspami Owczymi, czyli rywalem teoretycznie słabszym, ale wiemy, jak ten rywal potrafi być niewygodny. My natomiast zmierzymy się z Gruzją, która wygrała z Finlandią. Czeka nas trudne spotkanie w Gdyni, które musimy wygrać. Nie chcę gdybać, bo przemawiać chcemy na boisku. Być może przeciwko Gruzji szansę dostaną zawodnicy, którzy nie wystąpili w starciu z Danią. Ten mecz kosztował nas mnóstwo sił i trochę świeżej krwi się przyda - powiedział Michniewicz.