Polacy wygrali we wtorek w Białymstoku po bramkach: Przemysława Płachety, Karola Fili, Kamila Jóźwiaka i Patryka Dziczka (z karnego). - Zawsze przed takimi meczami są obawy, jak to spotkanie się ułoży, czy uda się szybko strzelić bramkę, bo jak nie, to wkrada się nerwowość. Nam udało się szybko strzelić bramkę, ale to - wbrew pozorom - trochę utrudniło nam sytuację, bo zawodnicy uwierzyli, że tych okazji będzie wiele i kolejne bramki się strzeli - mówił szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej. - Tak się nie stało, za to przeciwnik kilka razy mógł nas skontrować, a jedna z tych kontr powinna nawet zakończyć się bramką. Na szczęście dla nas podjął przeciwnik złą decyzję (...), ale to też pokazywało, że byliśmy zbyt rozluźnieni pod koniec pierwszej połowy i mogło to nas srogo kosztować - podkreślił Michniewicz. W jego ocenie, po rozmowie z piłkarzami w przerwie meczu druga połowa była "bezpieczniejsza", jeśli chodzi o grę obronną. - Udało nam się w tej połowie strzelić trzy bramki. Cieszę się, że zmiany, których dokonywaliśmy, ożywiały drużynę. Jestem dumny z postawy całej drużyny w drugiej połowie - mówił. Wyróżnił personalnie 18-latka Mateusza Bogusza, który uczestniczył w trzech akcjach bramkowych. - Pracujemy dalej. Za miesiąc mamy bardzo trudne spotkanie z Rosją, a potem z Serbią - zakończył szkoleniowiec.