Na razie zaliczył falstart. W pierwszym meczu eliminacyjnym - z Macedonią Północną - Łotwa przegrała 1-3. - Ale ciężko przygotować zespół, jeśli miesiąc temu objęło się posadę trenera, kiedy przed meczem mieliśmy tylko jeden trening. Nie zdążyłem jeszcze poznać zespołu, a ten zespół nie zdołał poznać siebie - tłumaczył Słoweniec podczas konferencji prasowej. Mówiąc bardziej szczegółowo, analizują grę, nie dostrzegł w ostatnim występie nic pozytywnego. - Nie potrafiliśmy wyprowadzić ofensywnej akcji, graliśmy do tylu. Kiedy już wyprowadziliśmy akcję, nie mieliśmy siły, żeby ją dokończyć. Piłkarze są w słabej kondycji. Nie potrafiliśmy szanować piłki, szybko ją traciliśmy - wyliczał wady swojej drużyny Stojanović. Łotysze grali dwa dni temu z Macedonią, drużyną, także przez nich samych ocenianych niżej niż Polska. Polska, która na Stadionie Narodowym na którym zostanie odbędzie się spotkanie, rzadko przegrywa. Na tej arenie piłkarze "Biało-Czerwonych" czują się najlepiej, są groźni dla wszystkich. - Mam świadomość, co to za zespół, jacy piłkarze w nim grają. Są w najlepszych europejskich klubach. To jest zupełnie inna historia niż nasza - opowiadał selekcjoner Łotwy. Czy z góry można więc założyć, że najbliższy przeciwnik Polski jest skazany na pożarcie? - Jedyne, co w naszej sytuacji możemy spróbować, to dać wszystko, co posiadamy. Właściwie odpowiedzieć na pytania, które sobie stawialiśmy po ostatniej porażce. Polska drużyna będzie osłabiona chorobą zawodników? To zawsze dobra informacja dla trenera rywali, ale nikomu nie życzę takich kłopotów. My mamy własne problemy - mówił Stojanović. - Nie trzeba mi zadawać pytań o jakość polskiej drużyny, to jest prowokacyjne. Wiemy, jakiej klasy jest zespół polski, jakich mają strzelców. Przygotowujemy się grać nie przeciw gwiazdom, ale przeciw zespołowi - zapowiedział łotewski obrońca, który prawdopodobnie w niedzielę będzie pełnił funkcję kapitana Kaspars Dubra. ok