Na wspomnienie pierwszych 45 minut zawodnik Napoli tylko się skrzywił. - Pierwsza połowa nie wyszła ani mi, ani zespołowi. W drugiej grałem już na swoim normalnym poziomie. Cieszę się, że zmieniliśmy tempo gry i stwarzaliśmy sytuacje. Cel został osiągnięty - mamy dwa mecze i sześć punktów, pierwsze miejsce w tabeli, jest OK - opowiadał Piotr Zieliński.Zapytany o to, czy zmiana stron między nim a Kamilem Grosickim, do jakiej doszło po 30 minutach meczu była inicjatywą selekcjonera Jerzego Brzęczka czy samych zawodników, odpowiedział: - Kamil podbiegł i zapytał czy bym się nie zamienił stronami. Już przed meczem rozważaliśmy ten wariant. Wiadomo, że od lat gra na lewej stronie, więc poszedł na nią. Nasza gra trochę ruszyła - uważa pomocnik. Piłkarze naradzali się także odnośnie zmiany skrzydeł w późniejszej fazie meczu.- Przed drugą połową Kamil też się mnie zapytał, czy chcę wrócić na lewą stronę czy zostać na prawej. Zdecydowałem, że zostanę na prawej. Byłem przekonany, że nasza gra się poprawi w drugiej połowie. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka zdań, przede wszystkim o konieczności wyjścia na swój poziom - zdradził Zieliński. Piotr nie ukrywa, że na skrzydle miał więcej aniołów stróżów. - Łotwa zabezpieczyła boczne sektory boiska, nastawiła się na kontry, więc ciężej mi było coś wskórać w roli typowego skrzydłowego. Starałem się schodzić do środka i operować między liniami, tak jak gram w Napoli - tłumaczył. - Dopiero po wejściu Kuby zagrałem na środku pomocy, miałem więcej przestrzeni, więc starałem się częściej dostarczać piłkę do przodu, do Krzyśka Piątka i do Roberta Lewandowskiego - relacjonował.Zapytany o to, dlaczego nie próbował strzałów z dystansu, które są jego mocną stroną, odpowiedział:- Rywale ustawili autobus, nie miałem zbyt wielu okazji do strzelania. W jednej próbowałem, ale nie wyszło. Być może gdybym lepiej nakrył piłkę, byłaby bramka. Grunt, że kto inny strzelił - zakończył Piotr Zieliński. Z PGE Narodowego Michał Białoński, Piotr Jawor Tak wygląda sytuacja w "polskiej" grupie