- Podczas tego zgrupowania wygraliśmy dwa mecze, mamy sześć punktów, bez straty bramki, jesteśmy liderami - cieszył się Mateusz Klich. - Wiadomo, że każdy oczekiwał od nas zwycięstwa 5-0. Tymczasem to było ciężkie spotkanie, my staraliśmy się szybciej rozstrzygnąć spotkanie, ale długo biliśmy głową w mur - opowiadał piłkarze Leeds. - Próbowaliśmy się szybciej wstrzelić, ale się nie udało. Łotwa groźnie kontrowała. Śmiało mogła prowadzić, ale obroniliśmy się - dodał. Zapytany o wpływ wirusa grypy, jaki dotknął kadrowiczów Jerzego Brzęczka, odparł: - Na pewno wirus nas osłabił, bo paru chłopaków nie mogło przez to zagrać. Najważniejsze, że i tak zrealizowaliśmy zadanie - dodał Klich. W jego opinii Łotwa jest słabszym rywalem od Austrii. - Niedzielny mecz był inny, Łotwa nie jest na poziomie Austrii. W piłce skończyły się jednak te czasy, w których teoretycznie słabszy rywal niemal się kładł i prosił o najniższy wymiar kary, czekał na strzelanie mu bramek - mówił obrazowo Mateusz. Dziennikarze dociekali, z czego wynikają słabsze początki meczów, bo nie wyszedł nam ani ten w Wiedniu, ani ten w Warszawie, przeciw Łotwie. - Ciężko stwierdzić. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Każdy z nas wolałby strzelać bramki od początku. Może wkrada się nerwowość, bo są wobec nas duże oczekiwania i każdy od początku chce za wszelką cenę strzelić bramkę. Brakuje nam cierpliwości w rozegraniu. Jest nad czym pracować, ale mamy sześć punktów, nie straciliśmy bramki, zatem nie ma się co za bardzo martwić - apelował Mateusz Klich. Zobacz wszystkie wyniki w "polskiej" grupie kwalifikacyjnej do Euro 2020 Z PGE Narodowego Michał Białoński, Piotr Jawor