<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-G-euro-2020-kwalifikacje-kwalifikacje-grupa-g,cid,715,rid,3805,gid,1065,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela "polskiej" grupy eliminacji Euro 2020</a> Polacy po wygranej nad Austrią w Wiedniu (1-0) musieli się sporo namęczyć, by pokonać znacznie niżej notowaną Łotwę. Oba gole zdobyli dopiero w ostatnim kwadransie spotkania. Bosacki przyznał, że nie spodziewał się łatwej przeprawy. - Ja absolutnie nie liczyłem, że ten mecz będzie "lekki, łatwy i przyjemny". Dobrze, że udało się zagrać na "zero z tyłu" i w końcówce strzeliliśmy dwie bramki. Na pewno nie było żadnego lekceważenia ze strony naszej drużyny, ci chłopacy zbyt długo grają w piłkę, żeby na coś takiego sobie pozwolić. To spotkanie pokazało, że dziś każdy zespół, który jest w miarę poukładany taktycznie, potrafi skutecznie przeszkadzać i zrobić krzywdę najlepszym. I dzisiaj tego doświadczyła nasza reprezentacja - powiedział Bosacki. Zdaniem 20-krotnego reprezentanta kraju, "Biało-Czerwoni", szczególnie przed przerwą, grali zdecydowanie za wolno. - Gdy nasz zespół przyspieszał, to wówczas stwarzaliśmy sobie sytuacje. Niestety, tych przyspieszeń było za mało. A gdy gra się za wolno, to ułatwia się przeciwnikowi bronienie. Może gdyby udało się w pierwszej połowie strzelić bramkę, to ten mecz też by inaczej wyglądał. Łotysze z kolei nastawili się niemal wyłączenie na utrzymanie wyniku, ale też wyprowadzili kontry, po których mogliśmy zostać pokarani. W pierwszej połowie mieli więcej sił i to na tę naszą wolną grę wystarczało. Poza tym, za często "pchaliśmy" się lewą stroną boiska, a prawa strona w ogóle nie była wykorzystywana, choć może też takie były założenia trenera - ocenił. Bosacki nie chciał nikogo wyróżniać, ale podkreślił, jak ważną rolę w reprezentacji odgrywa Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium dał nam prowadzenie. - Fajnie, że Robert się przełamał, on jest niezwykle ważną postacią tego zespołu. Nawet, jeśli nie strzela goli, to zawsze absorbuje obrońców, wszyscy zwracają na niego uwagę. Gdybyśmy policzyli, to chyba akurat Robert był piłkarzem najczęściej faulowanym. Cieszę się, że Kamil Glik strzelił bramkę, bo on na pewno nie ma łatwego sezonu i w reprezentacji, i w klubie. To go w jakiś sposób może podnieść. Widać też, że pojawiają się nowi zawodnicy, którzy odważnie wchodzą do drużyny - stwierdził. Były znakomity obrońca m.in. Lecha Poznań i Amiki Wronki uważa, że choć start w eliminacjach jest bardzo udany, to do awansu na Euro jeszcze daleka droga. - Ważne, że po takim szorstkim i trudnym początku pracy trenera Brzęczka w tych najważniejszych pojedynkach zanotowaliśmy dwa zwycięstwa. To jest jednak początek trudnej i krętej drogi. Myślę, że w tych eliminacjach jeszcze niejeden taki mecz w nas czeka, w którym trzeba będzie ten wynik wyrywać i wymęczyć, mimo że piłkarsko będziemy lepszym zespołem - podsumował Bosacki. Marcin Pawlicki