Środkowy obrońca reprezentacji Polski doskonale zna przecież specyfikę włoskiej piłki. 31-letni obrońca przez sześć lat z powodzeniem występował na boiskach Italii, będąc nawet kapitanem Torino FC. W sezonie 2014/15 zdobył dla turyńskiego klubu 7 bramek, co było wyrównaniem strzeleckiego rekordu Zbigniewa Bońka na włoskich boiskach z lat 80., kiedy obecny prezes PZPN Zbigniew Boniek, grał w AS Roma (sezon 1985/86). Teraz te strzeleckie rekordy zostały pobite przez Piątka czy Arkadiusza Milika. Glik w czwartek na stadionie im. Ernsta Happela, był tuż obok naszego super-snajpera, kiedy ten strzałem głowa z bliska zaskoczył bezradnego Heinza Lindnera. Jak filar naszej defensywy komentuje strzeleckie wyczyny napastnika AC Milan? - Tego nie da się wytłumaczyć do końca. Nawet ten mecz we Wiedniu pokazał, że potrafi zdobyć bramkę w każdej sytuacji. Bramkarz przeciwnika odbija piłkę, akurat w miejsce gdzie on był. Nie kto inny tylko on. Trudno to naprawdę wytłumaczyć. Kibicuję mu, fajnie że tak trafia, ale każdy kolejny miesiąc i sezon będą dla niego cięższe i myślę, że o tym wie. Można powiedzieć, że nie jest już jakimś nieznanym zawodnikiem na włoskich boiskach, a ukształtowanym graczem ze swoją renomą. Przyznam, że sam czekam na jego kolejny sezon czy kolejne sezony na włoskich boiskach i zastanawiam się czy dalej tak będzie. Mam nadzieję, że tak - komentuje Glik. Szansa na kolejne trafienia już jutro wieczorem w eliminacyjnym meczu z Łotwą, który zostanie rozegrany na Stadionie Narodowym w Warszawie. Początek spotkania o godzinie 20.45. Piątek znowu wpisze się na listę strzelców? Michał Zichlarz, Wiedeń