Ekwadorczycy pożegnali się z turniejem w dramatycznych okolicznościach. W końcówce udało im się zdobyć bramkę, ale po długiej analizie sędziowie VAR dopatrzyli się spalonego. Niestety, sytuacji nie ma w oficjalnym skrócie meczu przygotowanym przez FIFA, do końca przekonany co do słuszności decyzji nie był także trener Celico. - Widziałem powtórkę tylko na telefonie komórkowym i mam spore wątpliwości, bo ja tam spalonego nie zauważyłem. Sędziowie mają jednak do dyspozycji znacznie więcej kamer, więc pewnie widzieli to lepiej. Cóż zrobić - trzeba pogodzić się z technologią - zaznaczył argentyński szkoleniowiec ekipy Ekwadoru. Czas na odbudowę W pierwszej połowie Ekwadorczycy stracili bramkę, a sami stworzyli tylko jedną dobrą okazję. Po przerwie dalej przeważali Azjaci, ale w końcówce piłkarze Celico mocno przycisnęli. - W drugiej połowie byliśmy bardziej odważni. Zaryzykowaliśmy, by przebić się przez obronę Korei. Mamy pokolenie wspaniałych zawodników, którzy walczą za swój kraj. Są świetnie przygotowani technicznie i mam wrażenie, że na tych mistrzostwach wiele się nauczyli. Liczę, że udało mi się przyczynić do tego, że wkrótce zasilą seniorską reprezentację Ekwadoru - zaznacza. Nim to się jednak stanie, młodych Ekwadorczyków czeka jeszcze piątkowy mecz o trzecie miejsce. Ich rywalem będą Włosi, którzy ulegli Ukrainie 0-1. - Spróbujemy odbudować się na ten mecz, ale to nie będzie proste, bo pozostało niewiele czasu. Włosi to trudny przeciwnik, ale są w identycznej sytuacji co my - zaznacza szkoleniowiec. Co z przyszłością? Turniej w Polsce obserwują tysiące skautów i trenerów z całego świata. Do tej pory tylko czterem młodzieżowym reprezentantom Ekwadoru udało się przebić do europejskich klubów. Jaka przyszłość czeka pozostałych? - Wydaje mi się, że wszyscy moi zawodnicy mają odpowiednie warunki, by grać w Europie. Są młodzi, grają już dojrzałą piłkę, ale ich klubowa przyszłość już nie zależy ode mnie. Większość z nich nich ma jednak szansę wyjazdu za granicę - uważa Celico. Ekwadorczycy z Włochami zmierzą się w piątek w Gdyni, a finał Korea - Ukraina w sobotę w Łodzi. Z Lublina Piotr Jawor