Adam Nawałka o tym, czy Polska może skutecznie rywalizować ze światową czołówką Michał Białoński, Interia: Zna pan naszą kadrę znacznie lepiej niż nowy selekcjoner Fernando Santos. Zgadza się pan z nim, że stać reprezentację Polski na skuteczną rywalizację nawet ze światową czołówką? Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 2013-2018: Oczywiście, ja również tak uważam. Obserwując reprezentację na przestrzeni ostatnich lat, dostrzegam olbrzymie możliwości. Dojrzali zawodnicy osiągnęli wysoki pułap, a do nich dochodzi młoda fala zawodników. Nasi piłkarze grają w bardzo dobrych klubach systematycznie, a to podnosi potencjał drużyny. Można się było przekonać o tym w meczu przeciwko Francji na MŚ w Katarze. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Jest szansa, że drużyna podąży właśnie w tym kierunku i poprzez wykorzystanie możliwości zawodników, a także organizację gry będziemy walczyć z najlepszymi. Stać nas będzie na pójście na wymianę ciosów, przynajmniej w niektórych fragmentach meczu. Jest duża szansa, że Fernando Santos uwolni potencjał drużyny. Nie dostrzega pan zagrożenia związanego z tym, że na kluczowych pozycjach mamy kłopoty z obsadą. Choć lata płyną, a oni grają w coraz gorszych klubach, nadal nie mamy lepszych od Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka. Jan Bednarek nie gra od października i wrócił do Southampton, bo w Aston Villi zupełnie się nie przebił. Jakub Kiwior błysnął na MŚ, ale nie jest pewne, czy będzie grał regularnie w Arsenalu. Tę wyliczankę można kontynuować. - Sytuacja personalna jest coraz lepsza. Zawodników grających w dobrych klubach zagranicznych jest coraz więcej. Weźmy środkowych obrońców. W dalszym ciągu Kamil Glik jest w stanie dać reprezentacji bardzo wiele. Ma spore doświadczenie, wielką determinację i jest dobrym duchem drużyny. Jakub Kiwior będzie się starał walczyć o miejsce w Arsenalu. Ten klub gra na wielu frontach, więc nie widzę zagrożenia, by Jakub nie był w rytmie meczowym. Wiemy, jak wygląda liga angielska, ile meczów się w niej gra. Po to m.in. był pozyskany. Dostrzeżono w nim bardzo dużą skalę talentu, wielkie postępy, jakie poczynił. Stać go na walkę o miejsce w podstawowym składzie, by nie pełnił tylko roli zmiennika. Czytaj też: Adam Nawałka odpowiada na pytanie, czy środowisko zniszczy Fernando Santosa tak jak Leo Beenhakkera Liga angielska to najwyższa intensywność, więc Kubie Kiwiorowi może się też nie udać w niej przebić. - Nie zapominajmy, że w odwodzie jest Janek Bednarek. Wraca do Southampton i pewnie będzie grał regularnie. Jest też Sebastian Walukiewicz, który według mnie wkrótce będzie filarem naszej gry obronnej. Przeszedł do Empoli i wyleczył kontuzje, które mu przeszkodziły w rozwoju. To fantastyczny talent, gdy miał ledwie 17 lat już był w kręgu naszych zainteresowań, gdy prowadziłem reprezentację Polski. Mamy również regularnie grającego Matty’ego Casha. Po kontuzji wraca Jakub Moder, mamy młodego Nicolę Zalewskiego, jest Sebastian Szymański, w Bundeslidze radzi sobie dobrze Jakub Kamiński. Coraz lepiej rozwija się Michał Skóraś. Nie brakuje zawodników, by drużyna funkcjonowała na wysokim poziomie. Spójrzmy na kłopoty bogactwa, jakie mamy wśród napastników, gdzie oprócz Roberta Lewandowskiego i Arka Milika do pierwszego składu się dobijają Karol Świderski, Krzysztof Piątek, a po dojściu do formy po kontuzji będzie to robił Adam Buksa. Pod kątem przyszłości bardzo mi się podobają też Filip Szymczak z Lecha i Adrian Benedyczak. Adam Nawałka o Łukaszu Piszczku i Tomaszu Kaczmarku w sztabie Fernando Santosa Prezes PZPN-u Cezary Kulesza zapowiedział, że w sztabie kadry znajdą się polscy asystenci. - Bardzo mi się podoba ta koncepcja. To normalne, że każdy trener ma swoich zaufanych ludzi i Fernando Santos przywiezie również takich. Niezwykle ważne jest, aby sztab rozbudować o polskich trenerów, a pojawiły się pomysły wkomponowania do niego Łukasza Piszczka i Tomka Kaczmarka, czy kontynuującego pracę w PZPN-ie Huberta Małowiejskiego. Hubert jest świetnym analitykiem, ma bardzo bogaty bank informacji. Znam tego specjalistę doskonale. Ich obecność w sztabie jest o tyle ważna, że oni doskonale znają polskich piłkarzy. Nawet tych, którzy nie byli jeszcze powoływani do reprezentacji. Jest wśród nich chociażby Przemysław Wiśniewski, który przeszedł ostatnio do ligi włoskiej, do Serie A. Jest też Paweł Dawidowicz, który wrócił po kontuzji. Wśród potencjalnych kadrowiczów dostrzegam też Mateusza Łęgowskiego i Maika Nawrockiego. Adam Nawałka przypomina sztab Leo Beenhakkera. Łącznie aż sześciu Polaków! Umiejętność wyszukiwania i budowania zawodników to faktycznie kluczowa rzecz. Pan wynalazł w środku tabeli Ekstraklasy Krzysztofa Mączyńskiego, Michała Pazdana i Bartka Kapustkę, którzy okazali się być ważnymi elementem kadry. Sęk w tym, że Fernando Santos na razie nie zna naszego zaplecza i do kluczowego meczu z Czechami pewnie go nie pozna. - Dlatego ważną rolę będą odgrywać polscy asystenci. Tak jak to było w przypadku pracującego u nas Leo Beenhakkera, który miał bardzo mądry pomysł, by współpracować z Bogusławem Kaczmarkiem, Dariuszem Dziekanowskim, Andrzejem Dawidziukiem i ze mną, a później także z Rafałem Ulatowskim i Radosławem Mroczkowskim. To poszerzyło jego horyzonty, wiedzę o polskiej piłce. Ta współpraca była bardzo owocna. Myślę, że teraz będzie podobnie. Poznawanie zawodników to proces. Fernando Santos, oglądając zapis meczów nie jest w stanie poznać wszystkich naszych piłkarzy od podszewki, tak jak ich znają polscy trenerzy. Wiedza polskich trenerów w tym momencie jest bezcenna. Zresztą nie tylko polskich, bo znakomicie na naszym rynku, zarówno pod względem językowym, jak i trenerskim, radzi sobie Goncalo Feio. Adam Nawałka wspomina śp. Andrzeja Iwana Niedawno pożegnaliśmy legendę Wisły Kraków i pańskiego przyjaciela Andrzeja Iwana. Jak pan go wspomina? - Andrzej był mi bliską osobą. Znaliśmy się właściwie od zawsze. Jeździliśmy wspólnie na zgrupowania młodzieżowych reprezentacji Krakowa. Później, poprzez Wisłę Kraków, reprezentację Polski współpracowaliśmy na ławce trenerskiej. Poczułem wielki żal i ból serca po jego odejściu. Niestety, życie bywa okrutne i trzeba to przyjąć. Wielka strata. Gdy popadł w kłopoty w później jesieni życia podobno służył mu pan zawsze pomocą, podobnie jak Zdzisław Kapka? - Nie roztrząsajmy tego tematu. Pamiętamy przede wszystkim Andrzeja, który był świetnym piłkarzem. Skala jego talentu była wręcz niespotykana. Był wybitną postacią tamtych lat. Gdyby był piłkarzem współcześnie, to dzięki sposobowi i rozumieniu gry, wyobraźni przestrzennej, swobodzie operowania piłką, trafiłby do najsilniejszych klubów Europy. Spokojnie by sobie w nich poradził. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia \