Powrót Ludovica Obraniaka do reprezentacji Polski należał do najważniejszych piłkarskich tematów kończącego się tygodnia. Francuza z polskim paszportem do "odobrażenia" się na drużynę narodową namówił Adam Nawałka. Wcześniej piłkarzowi Bordeaux było nie po drodze z Waldemarem Fornalikem. Pod wodzą nowego selekcjonera ma być dużo lepiej. Dariusz Dziekanowski ma nadzieję, że Nawałka wykorzysta atuty Ludo. INTERIA. PL: Ucieszył się pan z powrotu Obraniaka do kadry? Dariusz Dziekanowski: - Powód do radości będzie wtedy, gdy zobaczymy go w dobrej formie na boisku. Cieszy mnie, że trener Nawałka bierze wszystkich piłkarzy pod uwagę, ale przed marcowymi meczami musi już zawęzić kadrę i zdecydować, na kim chce budować drużynę, która zagra w eliminacjach do Euro 2016. Niektórzy twierdzili, że po tym, jak Obraniak zrezygnował z gry w kadrze w marcu tego roku, drzwi do drużyny narodowej powinny być dla niego zamknięte na zawsze. - Widzieliśmy wszyscy, że w kadrze Fornalika Ludo nie czuł się dobrze. Nie było chemii między nim, trenerem i zawodnikami. On nie spełniał oczekiwań, a pozostali niezbyt dobrze czuli się w jego towarzystwie. Widać było, że obecność Obraniaka w kadrze nie ma sensu. On sam wyczuł, że jego pozycja nie jest taka, jakiej się spodziewał. Zresztą nie był w stanie jej poprawić i dlatego zrezygnował. U Nawałki będzie mu lepiej niż u Fornalika? - Nie w tym rzecz. Pozycję w drużynie musi on sobie wywalczyć sam, ale grunt w tym, żeby wykorzystać jego atuty. Przecież to nie jest zły piłkarz. Od kilku lat gra na równym poziomie w lidze francuskiej. Nie zapominajmy, że Ludo miał bardzo dobry początek, dopiero później trochę się zagubił, a nikt nie podał mu pomocnej dłoni. Kiedy Obraniak debiutował w kadrze spodziewaliśmy się, że to będzie piłkarz, którego podania otworzą drogę do bramki Robertowi Lewandowskiemu. Jakoś ciężko sobie przypomnieć taką sytuację - Ludo podaje, Lewy strzela gola. - Sami kreujemy sobie w głowach jakąś relację boiskową i później mamy pretensje, czemu ona nie funkcjonuje. Weźmy pod uwagę, że w Borussii Robert strzela nie tylko po podaniach Reusa, ale wszyscy zawodnicy pracują na jego gole. Lewandowski nie potrzebuje mieć rozgrywającego, który na 30 metrze zagra mu piłkę w pole karne. Widać po "Lewym", że on bardzo szuka gry i strzela gole z różnych pozycji po zagraniach piłki praktycznie z wszystkich sektorów boiska. - Z Ludo jego współpraca nie funkcjonowała tak jak należy także z powodu ustawienia, jakie mieliśmy. W środku pola grało dwóch bardzo podobnych do siebie defensywnych pomocników - Grzegorz Krychowiak i Eugen Polanski. Obaj rozgrywali piłkę bliżej linii obrony, a to powodowało, że mieliśmy ogromną dziurę na 30-40 metrze od bramki rywali. Ludo nie był w stanie jej załatać. - Nasza gra o wiele lepiej wyglądała, gdy piłkę rozgrywali Piotr Zieliński i Mateusz Klich, wsparci do tego Kubą Błaszczykowskim. Choć cenię umiejętności Obraniaka, to nie zawsze jest tak, że najlepsi muszą grać. Ale to już rola selekcjonera, żeby tak dobrać role na boisku dla piłkarzy, aby w pełni wykorzystać ich potencjał. Wspomniał pan o Klichu i Zielińskim. Może lepiej dać sobie spokój z Obraniakiem i kadrę budować opierając się na nich. - Nie martwię się tym, że Obraniak może zabrać miejsce w składzie Zielińskiemu czy Klichowi. Najważniejszy jest wynik i jeśli Ludo okaże się od nich lepszy, to nie ma powodów, aby siedział na ławce, czy nie był powoływany. Jeśli Zieliński wywalczy sobie miejsce w Udinese, a Klich skupi się na grze, a nie dawaniu kibicom zakazów stadionowych, to faktycznie dla Ludo może nie być miejsca. Ale to wszystko powinno zweryfikować boisko. Rozmawiał Krzysztof Oliwa