"Decyzja zależy do Beenhakkera, PZPN i mojego zdrowia. Mi bardzo zależy" - powiedział w "Dzienniku". Niektóre media pisząc o nieobecności "Dziekana", jako powód podały problemy z alkoholem. Sam zainteresowany wszystkiemu zaprzecza. "Ludzie kochani, przecież gdybym był takim pijakiem i alkoholikiem, jakiego ze mnie zrobiono, ktoś by to zauważył w reprezentacji albo wcześniej w reprezentacji młodzieżowej. Zrobiono mi jakieś zdjęcie w samochodzie i zbudowano całą historię" - powiedział. "Dlaczego nikt nie zadał sobie trudu, aby pojechać do szpitala i sprawdzić, na jakim oddziale przebywam, jakie zabiegi przechodziłem, u jakich lekarzy. Doktora Grzywocz zaaplikował mi rezonans magnetyczny, brałem zastrzyki od Stasia Machowskiego, zabiegi u pana Somowa. Do tego cztery tygodnie rehabilitacji. W dokumentacji są wszystkie daty, godziny. Można to sprawdzić" - dodał. Nie mając sobie nic do zarzucenia Dziekanowski chciałby wrócić do pracy z kadrą. "Zależy to jednak od kilku rzeczy. Od decyzji selekcjonera, od mojego zdrowia, od PZPN" - stwierdził.