Umówmy się - Estonia zawiesiła dziś Polsce poprzeczkę tak nisko, jak tylko to było możliwe. Nawet Wyspy Owcze, nie mówiąc już o Mołdawii, prezentowały przeciwko "Biało-Czerwonym" wyższą kulturę gry i zdecydowanie lepszą organizację w defensywie. Gdy w 27. minucie, już przy stanie 0-1, Maksim Paskotsi zobaczył czerwoną kartkę za drugi faul na Nicoli Zalewskim, wydawać by się mogło, że nasi rywale równie dobrze mogą oddać spotkanie walkowerem. Przytłaczająca przewaga "Biało-Czerwonych" Michał Probierz deklarował przed meczem, że spodziewa się, iż w tym meczu to my będziemy stroną przeważającą. Można zażartować, że poniekąd w tym celu tydzień przed rozpoczęciem zgrupowania wybrał się na mecz Bayeru Leverkusen, by podpatrzeć jak konstruować ataki pozycyjne. To mogło się przydać, bowiem przewaga "Biało-Czerwonych" była momentami po prostu przytłaczająca. Po 20 minutach "Biało-Czerwoni" mieli ponad 90% posiadania piłki! W pewnym momencie licznik wykonanych podań wynosił 109 po stronie Polaków i 6 po stronie Estonii. Wyróżniający się Zieliński. Pochwała Piotrowskiego I jeżeli coś wyciągnął z maszyny Xabiego Alonso, to łatwość w przenoszeniu gry na lewą stronę, gdzie Nicola Zalewski od początku meczu był aktywny, z łatwością wchodził w dryblingi i nękał obrońców rywala. Błyskawicznie poskutkowało wykluczeniem przeciwnika, który dwukrotnie nieprzepisowo zatrzymywał Zalewskiego. Dwie żółte kartki i czerwona - duży plus zapisany na konto wahadłowego Romy. Pierwszy gol padł jednak po akcji drugą flanką. Jakub Piotrowski zagrał prostopadłe podanie do Przemysława Frankowskiego, ten wykorzystał bardzo niefrasobliwe zachowanie obrońcy, wyprzedził go i pewnie otworzył wynik meczu. I tak jak za wykończenie pochwalić trzeba Frankowskiego, tak warto poświęcić chwilę Piotrowskiemu. Trener Probierz najwidoczniej mocno śledził występy polskiego pomocnika w bułgarskim Łudogorcu, bo w jego układance piłkarz ten spełnia coraz ważniejszą rolę. Dziś wyglądał naprawdę dobrze, znajdując miejsce między formacjami rywala i rozgrywając piłkę. Widać było, że dobrze czuje się z piłką przy nodze. Zresztą to właśnie Piotrowski sam był bliski otworzenia wyniku meczu, uderzając mocno piłkę sprzed pola karnego. Potwierdzenie dostaliśmy po przerwie Po przerwie ta dwójka wciąż rozdawał karty. Na początku kolejny raz błysnął Zalewski. Po raz kolejny świetnie urwał się lewą stroną i celnie zacentrował, znajdując w polu karnym Piotra Zieliński. Ten głową strzela rzadko, ale tak dobrego podania nie mógł nie wykorzystać. Po upływie godziny sprawy w swoje ręce wziął Piotrowski. Znów huknął z dystansu, tym razem znajdując drogę do bramki! U Probierza był to już jego drugi gol w reprezentacji. Do tego, w tym sezonie Łudogorca dorzucił aż 15 bramek! To niesamowite liczby, jak na środkowego pomocnika. Kolejna bramka? Któżby inny - Nicola Zalewski! Tym razem skrzydłowy Romy operował już po prawej stronie, po tym jak boisko z urazami musieli opuścić Przemysław Frankowski i Matty Cash. Naszemu zawodnikowi pomogła odrobina szczęścia, ale najważniejsze, że piłka wylądowała w bramce. Polska prowadziła już 4-0! Ostatecznie całe spotkanie zakończył się wygraną "Biało-Czerwonych" 5-1 przeciwko bardzo słabej dziś Estonii. W finale baraży zagramy we wtorek przeciwko Walii w Cardiff.