"Przeciwnicy lepiej wyglądali pod względem fizycznym. To dotyczyło zwłaszcza drugiej połowy, bo w pierwszej mieliśmy lekką przewagę i mogliśmy prowadzić 2-1. Poza tym Duńczycy lepiej przystosowali się do trudnych warunków, w jakich przyszło rywalizować. Nasz zespół nie uniknął błędów indywidualnych. Do Koratu przyjechaliśmy w niezbyt silnym składzie. Jest sporo młodych zawodników, z których część to absolutni debiutanci, a inni z niewielkim doświadczeniem międzynarodowym. Tremę było widać na boisku" - powiedział Małowiejski. Jedyną bramkę dla podopiecznych Smudy w pierwszym spotkaniu King's Cup strzelił Sławomir Peszko z Lecha Poznań. W poniedziałek kadrowicze przeprowadzili lekki trening oraz wybrali się do... fabryki porcelany. "To był typowy rozruch, z udziałem wszystkich zawodników, choć niektórzy są lekko poobijani. Było sporo rozbiegania i rozciągania, a na koniec nie zabrakło elementów taktyki, choć niezbyt intensywnych. Trenerowi Smudzie zależy, aby nie powielać błędów w następnych spotkaniach" - zaznaczył Małowiejski, odpowiedzialny w kadrze m.in. za bank informacji. W godzinach popołudniowych polscy piłkarze zwiedzili fabrykę porcelany. "Chodziło o zregenerowanie sił i psychiczny odpoczynek po nieudanym meczu" - dodał. We wtorek Polacy będą trenować w Koracie, a następnego dnia czeka ich konfrontacja z Tajlandią. "Razem z Jackiem Zielińskim (asystent Smudy) oglądaliśmy ich wygrane spotkanie 1-0 z Singapurem. To był mecz zupełnie inny niż nasz, a między innymi dlatego, że rozgrywany był przy nadkomplecie żywiołowo reagującej publiczności. Miejscowi piłkarze, trenowani przez Bryana Robsona, nie mają może najlepszych warunków fizycznych, jednak dużo biegają, są agresywni, aktywni. Czeka nas trudny pojedynek" - powiedział współpracownik Smudy. Na zakończenie rozgrywek o Puchar Króla Polacy zagrają z Singapurem.