- Mam nadzieję, że już mając tamte doświadczenia, wyjdziemy na mecz zmobilizowani i zdobędziemy trzy punkty - dodał bramkarz "biało-czerwonych". - Czy w sobotę, w razie ewentualnego rzutu karnego znów będzie pan tańczył na linii, jak w finale Ligi Mistrzów? - Wszystko zależy od tego w jakim będę transie. (śmiech) - Czy to Jimi Carrager namówił Pana do tego tańca? - Szczerze mówiąc to sam już nie wiem. Ja wtedy miałem w głowie tylko koncentrację. On sam mi mówił po meczu, że nie wiedział, czy coś do mnie w ogóle docierało. Słyszałem, że krzyczał dość mocno, ale ja już miałem swój plan w głowie. - Tomek Rząsa mówił, że wcześniej na zgrupowaniach reprezentacji bronił pan w ten sposób rzuty karne. - Wielokrotnie tak robiłem, ale czekałem na odpowiedni moment, aby to pokazać światu. Gdybym wcześniej tak bronił, to wszyscy już by o tym wiedzieli. - Trener Janas stwierdził, że obawia się o pana koncentrację, bo ostatnio udzielasz ogromnej liczby wywiadów. - Gdyby mi to przeszkadzało, nie rozmawiałbym z wami i nie byłoby mnie tutaj. Jestem częścią tego całego cyrku i muszę sobie z tym radzić. Sport jest blisko mediów, media są blisko sportu i wszyscy musimy sobie pomagać. Trzeba to zawsze oddzielić. Jeżeli trener tak uważa, to powinien zamknąć nas przed dziennikarzami i nie wpuszczać tutaj nikogo. - Czyli nie obawiasz się o swoją koncentrację? - Nie, absolutnie nie boję się. Gdybym bał się o swoją koncentrację powiedziałbym trenerowi, aby nie zabierał mnie tutaj. Jestem za bardzo doświadczonym zawodnikiem, żeby ulegać emocjom, nawet takim jak po zwycięstwie w Lidze Mistrzów. - Jak czujesz się jako wielka gwiazda światowej piłki? Od kilku dni jesteś na absolutnym topie! - Ja zawsze byłem wielką gwiazdą. (śmiech) - Jerzy Dudek jest już piłkarzem spełnionym. Co zatem będzie robił za 10 lat? - Jeszcze o tym nie myślałem. Myślę, że jednak zostanę przy sporcie. Może będę pomagał młodym chłopakom w tym, aby kariery im się lepiej toczyły. Mam mnóstwo kontaktów za granicą, więc będę mógł to wykorzystać. - W każdym wyjazdowym meczu reprezentacja Polski strzelała trzy bramki. Czy tak będzie i teraz? - Jeśli znów tyle strzelimy, to na pewno zdobędziemy trzy punkty. Pan nie puści trzech bramek? - Nie chciałbym. Do tej pory w eliminacjach nie zdarzyło mi się to i mam nadzieję, że i tym razem to się nie zdarzy. Azerbejdżan jest drużyną nieobliczalną i nie wiadomo co może się dziać na boisku. Oni strzelają z każdej pozycji, są dobrze wyszkoleni technicznie i wszystko zależy też od pogody, bo wczoraj na początku treningu było bardzo, bardzo duszno. - To w jakiej formie jest reprezentacja? - W dobrej! Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy w bardzo dobrej formie, ale weryfikacja nastąpi dopiero podczas meczu. W meczu dochodzi presja i trzeba sobie z tym wszystkim radzić. Jeżeli wpuścimy Azerów na własną połowę, to będziemy mieli bardzo ciężko. Ale jeżeli zaatakujemy i będziemy kontrolować grę z przodu, to może być tak mecz jak w Warszawie. - Zmartwiła Cię kontuzja Jacka Krzynówka? - Jacek nie zagra. Będzie to wielkie osłabienie, bo Jacek nawet na jednej nodze jest potrzebny, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Zatem wielka szkoda, że go nie będzie z nami. Andrzej Łukaszewicz, Baku