Nie dlatego, że Czesi są tak mocni. Wręcz przeciwnie, to drużyna która zeszła poniżej swojego poziomu, do którego przyzwyczaiła przez lata. Zdecydowanie ich przewyższamy pod względem potencjału zawodników, ale jak wiadomo, potencjał to jedno, a umiejętność jego wykorzystania, to drugie. Z tym drugim jest w naszej kadrze ogromny problem. Czy można zatem dziwić się, że drużyna Michała Probierza gra tak, jak grały prowadzone przez niego drużyny, czyli topornie? Czy zaskakującym jest to, że trener był zadowolony po piątkowym spotkaniu, tłumacząc, że między jednym a drugim polem karnym radziliśmy sobie bardzo dobrze? Że nie przykłada specjalnie wagi do tego co działo się w obu szesnastkach? Problem tylko polega na tym, że w tej dyscyplinie liczy się przede wszystkim to, co w tych miejscach się dzieje. A w tym meczu w polach karnych lepiej radzili sobie rywale. Po pierwsze, nie pozwalali naszych piłkarzom stwarzać groźnych sytuacji, sami zaś mieli tych okazji ze dwa razy więcej (dwie po naszej stronie, cztery po ich). Hajto w mocnych słowach o reprezentacji Polski. "To się robi jakaś abstrakcja" Michał Probierz lubi nawiązywać do tego co działo się z tą kadrą przed tym, gdy ją objął, czyli głównie za kadencji Fernanda Santosa. Gdy tylko coś się nie powiedzie, to ucieka od odpowiedzialności tłumacząc, że to nie jego wina lecz poprzednika. Zastanawiam się, jak długo taką narrację będzie prowadził. Czy ewentualne niepowodzenie w barażach też zrzuci ze swoich barków? Fakty są jednak takie, że mimo kiepskich wyników Portugalczyka, to Michał Probierz obejmując tę drużynę miał przed sobą dwa mecze na własnym stadionie z bardzo przeciętnymi rywalami (Mołdawia i Czechy) oraz wyjazdowe z Wyspami Owczymi. O żadnym z tych występów nie można powiedzieć, że widać było jakiś postęp. Reprezentacja Polski. Różnica między Fernandem Santosem a Michałem Probierzem Różnica między jednym a drugim selekcjonerem jest taka, że ten aktualny chętniej pojawia się w mediach. Niestety, dysonans między rzeczywistością a opowieściami obecnego trenera staje się niepokojąco widoczny. Chwilami przybiera to wręcz jakąś formę propagandy sukcesu. Te słowa pochwały dla piłkarzy i samozadowolenia po piątkowym spotkaniu są dla mnie niezrozumiałe. Piłkarze schodzili z boiska przy akompaniamencie gwizdów rozlegających się z trybun, a trener mówi, że widzi wiele pozytywów. W podobnym tonie wypowiadała się część zawodników, ale składam to na karb tego, że dla niektórych uczestnictwo w tym zgrupowaniu było pierwszą lub jedną z pierwszych takich przygód, więc patrzyli na wszystko przez różowe okulary i fakt, że udało się nie przegrać uznali za sukces. Hajto nie gryzł się w język. Co za słowa o Robercie Lewandowskim Michał Probierz dużo mówi i dużo rotuje w składzie. W porównaniu z poprzednim spotkaniem dokonał siedmiu zmian. Trochę wygląda to tak, jakby na dwóch pozycjach zapisywał na tablicy dwa nazwiska: Szczęsny i Lewandowski, a pozostałych piłkarzy wybierał losując z kapelusza. Jak na przykład wytłumaczyć brak w wyjściowej jedenastce Sebastiana Szymańskiego, i to w dodatku pod nieobecność niedawnego kapitana, Piotra Zielińskiego? Wychodzenie z trzema defensywnymi pomocnikami to wyraźny sygnał, że myślał przede wszystkim o grze obronnej. W meczu, w którym powinniśmy walczyć o zwycięstwo! W efekcie Michał Probierz jest bohaterem w wywiadach, ale niestety - nie można tego powiedzieć jeśli chodzi o taktykę i dobór zawodników. Ja zaś wciąż nie mogę zrozumieć jak to jest, że najlepszy aktualnie polski trener, czyli Marek Papszun zamiast prowadzić tę najważniejszą polską drużynę, komentuje jej występy w telewizji. Naprawdę stać nas na taką fanaberię?