Rosjanie przypominają, że dla Dawida wszystko zaczęło się znakomicie. "Nawet Robert Lewandowski nie uchodził za tak utalentowanego napastnika jak on. W wieku 17 lat napastnik Sandecji z rodzinnego Nowego Sącza wyjechał na dwutygodniowe testy do Chelsea, gdzie poznał wielkich ludzi piłki" - przypomina dziennik. Obcięte zdjęcie z Mourinho - Oczywiście, pamiętam tamten wyjazd. Bardzo się denerwowałem, ale miałem nadzieję, że wywrę dobre wrażenie na Jose Mourinho. Poznaliśmy się wtedy, do dzisiaj mam fotografię z tym trenerem. Na dodatek zjadłem śniadanie z Romanem Abramowiczem, bardzo miło było go poznać - wraca do przeszłości napastnik. Ostatecznie młody Polak nie dołączył do "The Blues". - Wszyscy o mnie wypowiadali się dobrze, Chelsea proponowała mi pozostanie w klubie. Ale w tym czasie, gdy byłem na testach w Londynie doszło do wielkiej tragedii, zmarł papież Jan Paweł II. To mnie zszokowało i uznałem, że muszę wrócić do domu - podkreśla. "Sport Express" cytuje byłego agenta piłkarza Jerzego Kopca, który potwierdza, iż śmierć Ojca Świętego wstrząsnęła jego podopiecznym, gdyż był i jest głęboko wierzącym katolikiem. Dlatego nie doszło do testów medycznych Janczyka, na jakie zapraszała go Chelsea. Zamiast do Londynu Dawid przeniósł się po sezonie do Warszawy, by grać w Legii. Rosjanie zwracają uwagę na fakt, że zdjęcie z Mourinho jest awatarem Dawida w WhatsAppie. Z tą różnicą, że Kopiec jest z niej wycięty. "Właśnie tego agenta obwinia się o to, że młody Janczyk stracił głowę od pieniędzy i alkoholu" - precyzuje "Sport Express". Odpowiedział na gole Aguero i Di Marii Rosyjski dziennik przypomina wakacje 2007 r. i MŚ do lat 20, podczas których Polska z Janczykiem w składzie dotarła do 1/8 finału, by ulec Argentynie. Honorowe trafienie zapewnił nam właśnie Dawid, a dla "Albiceleste" dwie bramki strzelił Kun Aguero, a jedną Angel Di Maria. - To był najlepszy moment w moim życiu. Wiesz, teraz chce mi się płakać, gdy wspomnę tamten okres i porównam go z tym, co teraz. Teraz moje życie, cholera. Dlatego nie chcę wspominać tego, co było na tych MŚ - mówi Dawid. Po MŚ w Kanadzie miał propozycje z Hiszpanii, Włoch i Anglii. Marzył o występach w Interze, któremu kibicuje od dziecka. Ale najlepsza oferta, opiewająca na kwotę 2,5 mln euro przyszła z Atletico Madryt. Nie zadowoliła jednak Legii. - W którymś momencie postanowiłem, że przyjmę pierwszą ofertę, jaka zadowoli klub. Tak też się stało. Wybrałem CSKA Moskwa, gdyż Legię zadowoliła suma 4,2 mln euro i zostałem najdroższym piłkarzem w historii polskiej ligi. A dlaczego CSKA postawił na mnie? Myślę, że z uwagi na podobieństwo z Vagnerem Love, który fetował gole robiąc z palców pistolet. Ja dokładnie tak samo się cieszyłem z bramek w reprezentacji młodzieżowej. Wydaje mi się, że CSKA to zobaczyło i uznało, że będę tak grał jak Love - opowiada Janczyk. Zgubny lot od 2,5 do 160 tys. zł miesięcznie Cytując autobiografię piłkarza, autorstwa Piotra Dobrowolskiego "Dawid Janczyk. Moja spowiedź" Rosjanie przypominają, że początkowo z Legii piłkarz zarabiał 2,5 tys. zł miesięcznie, a tuż przed MŚ U-20 pensja wzrosła do 40 tys. zł. Natomiast w CSKA zapłata młodego napastnika wzrosła jeszcze kilkukrotnie. - W CSKA zarabiałem 160 tys. zł miesięcznie. Taka była podstawa, do której dochodziły premie od 10 do 40 tys. dolarów. Najwyższe premie otrzymywaliśmy za zwycięstwa nad Spartakiem, Zenitem, Dynamem i Lokomotiwem - zwierza się Janczyk.